Młoda mama oddała życie, żeby urodzić syna

Ewa Przybyło w 12 tygodniu ciąży dowiedziała się, że ma złośliwego guza mózgu. Urodziła zdrowego chłopca, ale sama przegrała walkę o życie.

Lekarze u Ewy zdiagnozowali rdzeniaka IV stopnia – nowotwór złośliwy. Była wówczas w ciąży. Natychmiast trafiła na stół operacyjny, ale na terapię, która mogłaby zagrozić życiu nienarodzonego dziecka, nie wyraziła zgody.

Urodziła zdrowego syna w kwietniu tego roku w jednym ze szpitali w Niemczech. Wtedy pacjentka zgodziła się na radioterapię protonową, ale niestety ostatecznie walkę przegrała.

 

JB
Źródło: tvp.info

 

 

Wielki obrońca życia – Galina Maslennikowa – odeszła do Krainy Życia

Drodzy Przyjaciele!

W dniu 7 sierpnia 2017 roku o godzinie 2:45 nad ranem w prawosławnym szpitalu św. Aleksieja w Moskwie w wieku 68 lat zmarła Galina Maslennikowa. Była wielkim obrońcą życia, terapeutą rodzinnym, wspaniałym nauczycielem naturalnych metod rozpoznawania płodności. Uratowała przed aborcją tysiące dzieci. Mnóstwo małżeństw uchroniła przed rozwodem. Nauczając Ewangelii Życia nieustannie była w podróży, nie tylko po Rosji, ale po całym świecie. Zostawiła po sobie wiele, wiele dobra.

Pan Bóg w zadziwiający sposób sprawił, że została katoliczką, co w prawosławnej Rosji nie było łatwe. Przez lata prowadziła Centrum Rodziny w ramach Duszpasterstwa Rodzin w Koście katolickim w Moskwie. Założyła też Niezależny Instytut Rodziny i Demografii, którego była dyrektorem. Blisko współpracowała z prawosławnymi obrońcami życia. Przez ponad 20 lat reprezentowała Human Life International w Rosji.

Pogrzeb odbędzie się 10 sierpnia 2017 roku (czwartek) na Cmentarzu Perepieczyńskim pod Moskwą.

Tam, gdzie zapanował grzech i przemoc, jeszcze bardziej rozlała się Boża łaska.

Historia życia Galiny jest naprawdę zadziwiająca. Poznałam ją w 1993 roku, gdy powstawało regionalne biuro Human Life International Europa w Polsce. Przyjechała na naszą pierwszą konferencję i bardzo chciała uczyć się naturalnego planowania rodziny. Mieszkała wówczas na Ukrainie. W tym czasie ukończyła zaoczne, austriackie studium podyplomowe dla terapeutów rodzinnych. Była cybernetykiem. Studiowała w Nowosybirsku, gdzie kazano jej wszystkie skrypty zamykać w szafie pancernej jako ściśle tajne.

Z Taszkientu przez Chiny do Nowosybirska

Jej ojciec jeszcze przed II wojną światową został skazany przez władze bolszewickie na ciężkie roboty w syberyjskich kopalniach za zatajenie swojego szlacheckiego pochodzenia, gdy starał się dostać na studia. Jej matka dobrowolnie pojechała razem, aby pomagać mężowi. Starszą córkę zostawili u dziadków. Po wybuchu II wojny światowej ojca Galiny zrehabilitowano, rodzice wrócili więc do Leningradu i trafili na najgorszy czas oblężenia i głodu. Przeżyli cudem. Po wojnie ojciec dostał nakaz pracy i jako geolog szukał złóż uranu w Uzbekistanie. Galina urodziła się w Taszkiencie. Towarzyszyła rodzicom w wyprawach geologów przez góry Ałtaj. Chodziła nawet do chińskiego przedszkola. Jednak zesłanie pozostawiło ślady na zdrowiu ojca. Zmarł na zawał serca, gdy Galina miała 14 lat. Mama poszła szybko za nim. Galina została sama, a wychowywał ją komsomoł. W latach sześćdziesiątych XX w. Taszkient nawiedziło olbrzymie trzęsienie ziemi. Dom rodziców Galiny przestał istnieć. Wówczas też przestała wierzyć w komunistyczną propagandę, słuchając wspaniałych informacji w telewizji i porównując je z realną tragedią wokół siebie.

O Panu Bogu nie wiedziała dosłownie nic

W rodzinnym domu dla bezpieczeństwa nie rozmawiano o ani o rodzinie, ani o wierze. Była bardzo zdolna, więc skierowano ją na wyższe studia cybernetyki do Nowosybirska. Miała 12 osobistych patentów, z których ją później całkowicie okradziono. Tam poznała swojego męża. Nakaz pracy zmusił ją do zamieszkania we Lwowie. Miała dwie córki: Oksanę i Aleksandrę. Cywilne małżeństwo się rozpadło, była kompletnie zagubiona. Znalazła sobie miejsce wytchnienia w lwowskiej katedrze. Nie miała odwagi wejść do środka, stała tylko w cieniu pod chórem przy wejściu. Mówiła: dla mnie tam był kosmos, wolna przestrzeń i świeży powiew. Stawała tam, szukając prawdy i pocieszenia, przez 17 lat!

Najważniejsza jest Miłość!

Przełożeni w pracy oczekiwali, że zrobi doktorat. W tamtych czasach, aby otworzyć przewód doktorski, trzeba było zdać egzamin z naukowego ateizmu. Nic prostszego, przeczytać trzy tomy obowiązującej doktryny i zaliczyć. Galina jednak była myślącą kobietą. Mówiła: To nielogiczne, aby wszystkie możliwe bajki były tam ujęte w skrótowej formie, ale na temat nie istnienia Jezusa Chrystusa cały jeden tom. Jeżeli nie istniał, to po co to tak starannie udowadniać. A poza tym dlaczego jest naukowy ateizm, a nie ma naukowego babajagizmu. Powiedziała wówczas: Panie Boże, jeżeli jesteś, daj mi znać, o co w tym wszystkim chodzi. Dosłownie tydzień później dostała od przyjaciół przemycony z Australii wydruk Nowego Testamentu na tak cienkiej bibułce, że trzeba było podkładać biały papier pod spód i brać szkło powiększające. Jej odkrycie było fundamentalne: „Tutaj chodzi o Miłość”. Tej wielkiej Miłości Galina służyła przez całą resztę swojego życia.

Jak trafić do katedry?

Przyszły czasy pierestrojki i Kościół zaczął się odradzać. Galina odczuwała potrzebę chrztu, ale nie wiedziała, jak to zrobić. Jako Rosjanka uznała, że jej miejsce jest w Kościele prawosławnym. Znalazła cerkiew, którą właśnie remontowano. Poszła tam ze znajomą, która już była ochrzczona. Nie pytano jej o nic, musiała tylko zapłacić 15 rubli. Siedziała w kolejce do chrztu przez zanurzenie w tej remontowanej piwnicy i czuła się bardzo źle. Wtedy podeszła do nich zgarbiona staruszka i zapytała, jak trafić do katolickiej katedry. Galina dokładnie jej wytłumaczyła i babcia poszła. Widziała ją także towarzyszka Galiny. Ona nie trafi – pomyślała Galina i poszła za nią. Na ulicy babci nie było, jakby się rozpłynęła. Było jednak świeże powietrze. Galina ochłonęła. To niemożliwe – pomyślała – kto szuka drogi do katolickiej katedry w podziemiu cerkwi prawosławnej. Przestraszyła się i uciekła do domu. Znowu wieczorami stała w cieniu pod chórem przy wejściu do katedry.

Od razu ewangelizacja

Znajoma, która była świadkiem tej sytuacji, stwierdziła: A może Pan Bóg chce, abyś została katoliczką? I ta prawosławna kobieta poszła do księdza. Wówczas pracowali tam oo. franciszkanie. Galina rozpoczęła katechumenat. Wieczorami chodziła na katechezy, nic nikomu nie mówiąc. Córki jednak chciały wiedzieć, gdzie mama znika. Okazało się, że one też chcą być ochrzczone, były jednak nieletnie. Za katechizację młodzieży kapłan mógł zostać w ciągu kilku godzin deportowany na Syberię. Postanowiono więc, że Galina sama będzie uczyć swoje córki, a na koniec zdadzą egzamin. Tym samym Galina jeszcze przed swoim chrztem zaczęła prowadzić ewangelizację.

Chrzest Galiny z córkami

Odbył się w dniu św. Mikołaja w katedrze lwowskiej dla bezpieczeństwa o 2 w nocy. Ojcem chrzestnym musiał zostać jeden z ojców, bo nie sposób było znaleźć jakiegokolwiek ochrzczonego mężczyzny. Radość była wielka.

List do Matki Bożej

Niedługo później oo. franciszkanie organizowali pielgrzymkę do Częstochowy. Galina po raz pierwszy w życiu znalazła się przed obliczem Ikony Jasnogórskiej. Zawsze mówiła, że to jest jedyne miejsce na świecie, gdzie można napisać list do Matki Bożej. Prosiła o wiele, ale najważniejszą prośbą była odpowiedź na pytanie: kim ja jestem i co powinnam teraz robić? Jak wielokrotnie podkreślała, szybko dostała wszystko, o co poprosiła. Wtedy też do Lwowa przyjechał dr Antun Lisec z Chorwacji z misją pro-life. Tak zaczęła się misja Galiny i kontakt z Human Life International.

Nieustanne douczanie się

Skończyła studia zaoczne z psychoterapii, zaliczyła wszystkie szkolenia, które prowadziliśmy jako HLI – Europa w Polsce. Została pierwszym instruktorem naturalnego planowania rodziny w Rosji. Human Life International dofinansowało dla niej naukę na Podyplomowym Studium Rodziny na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Ona nigdy nie uczyła się polskiego, znała go tylko z osłuchania w kościele, a na studiach kazano jej pisemnie zdawać egzamin. Wynik był kuriozalny, bo pisała fonetycznie, myląc litery. Wiedzę jednak miała dużą, więc wykładowcy zrozumieli, że trzeba ją potraktować trochę inaczej. Po ukończeniu studium na kilka dni przyjechała do Gdańska, aby omówić dalszą współpracę. Okazało się wówczas, że dzieje się z nią coś niedobrego i trafiła do szpitala. Po zbadaniu krwi, lekarze zdziwili się, że ona jeszcze żyje. Okazało się, że lepsze jedzenie, które mogła sobie kupić (a nie stać ją było na wiele) lub dostawała od nas, rozdawała dzieciom w sąsiedztwie, bo były głodne. Przez rok żywienia się tylko chlebem i herbatą miała dramatyczna anemię. Przyjazd do Gdańska był opatrznościowy. Udało się jednak wytłumaczyć jej, że tak robić nie wolno i od tej pory, gdy jedliśmy posiłek podczas naszych wspólnych podróży, mówiła żartobliwie, że „teraz musimy ratować swoje człowieczeństwo”. Przyjeżdżała do nas wielokrotnie, miała w Polsce wielu przyjaciół.

Ratowanie dzieci przed aborcją

Bardzo była czuła na ludzką krzywdę, zwłaszcza dzieci. Przez dłuższy czas chodziła do szpitala we Lwowie, aby modlić się i rozmawiać z kobietami, które czekały na przerwanie ciąży. Było to bardzo stresujące, ale nieustannie próbowała. Uratowała bardzo wiele dzieci.

Kim jestem?

Mówiła: Prosiłam Maryję, aby mi dała znać, kim jestem. Nie można żyć bez narodowości. Każdy ma prawo mieć swoją ojczyznę. Zrozumiała, że jej ojczyzną jest Rosja i chciała tam wrócić. W tym czasie rozpadł się Związek Radziecki, więc Ukraina stała się osobnym państwem, a Galina jej obywatelem. Problem polegał na tym, że urodziła się w Uzbekistanie, a do pracy skierowano ją na Ukrainę, nie miała więc prawa do powrotu do Rosji. Napisała specjalne podanie, ale jej odmówiono. Wtedy podarowała konsulowi swój wiersz zaczynający się od słów: I co powinnam robić, kiedy jestem Ruska? Wiersz był złożony z samych idiomów i pełen typowej rosyjskiej nostalgii. Konsul się wzruszył i wysłał ten list razem z odwołaniem. Galina z córkami mogła przenieść się do Moskwy.

Bezdomna w Moskwie

Dostała z córkami paszporty i obywatelstwo, ale nie miały dowodu osobistego i meldunku, które można tam otrzymać tylko mając własne mieszkanie. Różnica w cenach w Moskwie i we Lwowie była tak duża, że nie było na to żadnych szans. Mieszkały w kawalerkach wynajętych na lewo, cały czas narażone na aresztowanie i deportację na Daleki Wschód. Osobiste rzeczy miały w kilku walizkach. Najgorsze było to, że nie mając zameldowania w Moskwie, nie miały też prawa do korzystania z opieki medycznej. Staraliśmy się pomóc. Modliliśmy się za pośrednictwem św. Rafała Kalinowskiego, który znał Rosję, bo sam był zesłany na Syberię za udział w Powstaniu Styczniowym. I udało się. Św. Rafał „załatwił” wszystko zaczynając od donora, który chciał i mógł jej pomóc, kończąc na meblach i wyposażeniu kuchni.

Centrum Rodziny

Galina od razu zaangażowała się w pracę dla Duszpasterstwa Rodzin przy parafii katedralnej Niepokalanego Poczęcia NMP w Moskwie. Było wiele trudności, dużo niezrozumienia, ale też wiele satysfakcji i sukcesów. Najpierw do dyspozycji miała jedno pomieszczenie bez okien w podziemiu kościoła. Później, gdy powstał budynek kurii, miała swój gabinet. Tam mógł przyjść każdy. Zawsze też prowadziła elementarną ewangelizację. Tłumaczyła, otwierała ścieżki. Tysiące małżeństw mają jej wiele do zawdzięczenia. Potrafiła pochylić się nad cierpiącym, poranionym człowiekiem. Rozumiała go, bo sama wiele przeszła. Organizowała też konferencje, sympozja i różne warsztaty poświęcone rodzinie. Była znakomitym wykładowcą i niezastąpionym ekspertem.

Nieustannie w podróży

Galina była niestrudzona. Podróżowała przede wszystkim po Rosji, a jest to olbrzymi kraj. Jechała szkolić ludzi wszędzie tam, gdzie ją poproszono. Wielokrotnie odwiedzała Polskę, występowała w Radio Maryja, dając świadectwo swojego nawrócenia i swojej pracy. Prowadziła kursy w Kazachstanie, Uzbekistanie, na Białorusi, na Łotwie, na Ukrainie, a nawet w Niemczech. W Kirgistanie przeszkoliła wszystkich lekarzy rodzinnych. Przez ostatnie 20 lat przeszkoliła według systemu Human Life International Europa kilkadziesiąt tysięcy liderów, a może i więcej.

Powstrzymała tysiące kobiet przed aborcją

Kompetentnie, z dużą wiedzą podejmowała terapię Zespołu Poaborcyjnego, lecząc oboje małżonków. Wiele małżeństw, uznawanych za bezpłodne, rodziło dzieci. Jej głęboka wiara była dla niej drogą i tarczą. A trudności i przeciwności nie brakowało. Nie wszyscy ją rozumieli, bo dla nich była zbyt uczciwa, nie zabiegająca o pieniądze, za poważnie traktująca swoją wiarę i obronę życia, o trudnej do pojęcia dla osób postronnych głębokiej, mistycznej duchowości.

Współpraca z prawosławnymi obrońcami życia

Galina to najlepszy ekspert do kontaktów pomiędzy katolikami a prawosławnymi obrońcami życia i rodziny. Była Rosjanką i katoliczką, co dla wielu Rosjan było trudne do zaakceptowania. Potrafiła ich zrozumieć. Dobrze znała i nauczanie Kościoła katolickiego, i prawosławnego. Wiedziała, jak budować mosty. Zawsze chętnie służyła swoją wiedzą i pomocą. Robiła to z wielką miłością. O. Maksym Obuchow prowadzący ogólnonarodowe prawosławne centrum obrony życia współpracował z Galiną ponad 20 lat. Po jej śmierci napisał: Są różni przyjaciele. Niektórzy jak jedzenie, które trzeba spożywać od czasu do czasu, aby żyć. Są też tacy, których można porównać do powietrza. Nie widać ich, ale są obecni nieustannie i niezbędni do zycia. Galina była takim właśnie przyjacielem.

Związała świat fatimskim różańcem

Peregrynacja Ikony Częstochowskiej „Od Oceanu do Oceanu” przez świat w obronie życia była dla Galiny niezwykle ważnym wydarzeniem. Była obecna na Jasnej Gorze podczas poświęcenia peregrynującej Ikony i osobiście składała w języku rosyjskim Akt Powierzenia Matce Bożej Ochrony Cywilizacji Życia i Miłości. Z własnej inicjatywy pojechała z Matką Bożą aż do Władywostoku, jak mówiła, aby ktoś cały czas odmawiał różaniec. Stając z Ikoną nad brzegiem Oceanu Spokojnego wrzuciła do wody swój różaniec, który dostała w upominku w Fatimie. Towarzyszył jej aż do momentu, gdy w Nazare mogła go zanurzyć w falach Atlantyku. Tym samym związała różańcem cały I etap peregrynacji od Władywostoku do Fatimy, katolicy i prawosławni razem.

Służba ludziom

Galina była osobą otwartą i pełną miłości. Nieustannie mówiła o tej Miłości, która nie jest kochana. Swoje życie poświęciła służbie ludziom. Uczyła małżonków odnajdowania radości we wzajemnych kontaktach i w rodzicielstwie. Ukazywała pozytywną wizję kochającej się rodziny. Wypromowała w Rosji wiedzę na temat naturalnych metod rozpoznawania płodności, ukazując je jako styl życia oparty na wiedzy i miłości.

W pokorze i bez rozgłosu

Pracowała dla Pana Boga często bez wynagrodzenia, żyjąc bardzo ubogo, nawet nie dojadając. Z tego powodu spotykała się też z brakiem zrozumienia w skomercjalizowanym świecie. Jej wielkie dzieło było budowane w pokorze i bez rozgłosu. Zwłaszcza ruchy pro-life w wielu krajach Europy Wschodniej i byłego Związku Radzieckiego mają jej bardzo wiele do zawdzięczenia. Miała w swoim oddziaływaniu po kilkadziesiąt tysięcy ludzi rocznie. Zmarła na raka, który powodował wielkie cierpienie, ale jeszcze w czerwcu pojechała na Łotwę, aby tam kontynuować prowadzenie szkolenia dla liderów. To był ostatni prowadzony przez nią kurs.

Uratowała tysiące dzieci!

Zaczynała, gdy aborcja w Rosji była najpopularniejszą metodą planowania rodziny, a przeciętna kobieta miała 7 aborcji w swoim życiu. Dzisiaj w Rosji wiele osób rozumie, że przerywanie ciąży jest wielkim złem. Mówi o tym przede wszystkim Kościół prawosławny. Wprowadzono zmiany w prawie ograniczające prawo do aborcji, ale problem nadal pozostaje otwarty.

Żegnaj Galinko!

Niechaj Pan Bóg wprowadzi Cię do Krainy Życia!

 

W imieniu KPLŻ

Ewa H. Kowalewska
Klub Przyjaciół Ludzkiego Życia
Human Life International – Polska

Irena Konieczna – cała dla życia

Służyła matce i jej dziecku „Pamiętam, jak przywieźli do Oświęcimia ogromny transport Żydówek niemieckich, wśród których było dużo kobiet w ciąży. Niemcy podjęli plan nowego okrucieństwa. Postanowili usunąć każdą ciążę bez względu na okres jej zaawansowania. Wezwano dr Irenę Konieczną do władz obozowych i powiedziano jej, że ciąże ma usuwać. „Ja się nie zgodzę” – powiedziała dr Konieczna władzom obozowym – „nawet kosztem życia, jestem lekarzem, jestem człowiekiem i jestem katoliczką”. Tak powiedziała i puścili ją”.

z listu dr Elżbiety Pawłowskiej, b. więźniarki nr 55 852 za: bp Bohdan Bejze, Macierzyńska miłość życia. Teksty o Stanisławie Leszczyńskiej, Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1984, str. 145

Była absolwentką Uniwersytetu Poznańskiego, lekarzem specjalistą ginekologiem-położnikiem. Podczas wojny obronnej w 1939 była lekarzem wojskowym, a w czasie okupacji żołnierzem AK i Szarych Szeregów. Aresztowana przez gestapo i przewieziona do obozu zagłady

w Oświęcimiu-Brzezince

pracowała w jednym z bloków jako lekarz, obok „obozowej porodówki”, gdzie przyjmowała porody Stanisława Leszczyńska – położna Oświęcimia. Przy trudnych porodach pracowały razem.

Założyła i przez wiele lat kierowała Poradnictwem Rodzinnym w Diecezji Gdańskiej. Współpracowała z Telefonem Zaufania „Anonimowy Przyjaciel” w Gdańsku. Uczestniczyła w pracach PCK, będąc członkiem władz wojewódzkich. Należała do organizacji kombatanckich i „Solidarności”. Została uhonorowana wieloma odznaczeniami tak krajowymi, jak i nadanymi przez władze polskie na obczyźnie, m.in. Krzyżem „Polonia Restituta” oraz papieskim odznaczeniem Bene merenti.

Irenę Konieczną poznałam na kursie przygotowującym doradców do pracy w poradnictwie rodzinnym. Odtąd przez ponad 10 lat spotykałyśmy się od czasu do czasu. Więzy przyjaźni połączyły nas jednak dopiero w roku 1975, kiedy nasza współpraca zacieśniła się. Dr Irena była

doświadczonym lekarzem

ginekologiem. Zawsze służyła matce i jej dziecku. Była pełna energii i zapału do pracy. Wiedziała, jak ważne jest prawidłowe nauczanie naturalnego planowania rodziny. Pragnęła, aby w każdej parafii była kompetentna osoba służąca radami młodym małżeństwom i narzeczonym. Corocznie organizowała fachowe szkolenia. W latach 70-tych nie mieliśmy tylu materiałów jak obecnie. Ważniejsze informacje przepisywałyśmy na maszynie, składałyśmy i rozprowadzałyśmy wśród doradców. Dr Irena i do tej pracy zabierała się z zapałem i potrafiła zachęcić innych. Zawsze chętnie uczyła się nowego – nie opuściła żadnej konferencji czy szkolenia organizowanego przez dr Kramarek. Jak typowa poznanianka była bardzo dokładna, punktualna i systematyczna. Wiele się od niej nauczyłam.

Namiętna turystka, taterniczka, esperantystka od młodych lat zdobywała góry i odwiedzała inne piękne zakątki Polski. Te idee starała się wpajać młodzieży pracując w harcerstwie. Była też współzałożycielem harcerskiego ruchu „Nieprzetarty Szlak” dla dzieci mniej sprawnych, członkiem Rady i Komendy Gdańskiej Chorągwi ZHP.

Praca w harcerstwie tak ją zahartowała, że przy swoich ciągłych podróżach nie zwracała uwagi na zmęczenie i pogodę. Pamiętam wielką ślizgawicę w Wiślinie i burzę z ulewą w Suchaninie. Zmokłyśmy wtedy do suchej nitki – ja odchorowałam, a jej nic się nie stało.

Miała szczególne nabożeństwo do Matki Bożej. Była zelatorką Żywego Różańca w swojej parafii. Kogo mogła zapraszała na spotkania modlitewne. Należała również do neokatechumenatu. Mówiła „trzeba pogłębiać wiedzę religijną i życie duchowe”. Nigdy nie zapomnę, jak we wrześniu 1983 r. byłyśmy w Rokitnie (diecezja gorzowska), gdzie znajduje się obraz Matki Bożej z odsłoniętym lewym uchem (Matka Boża Cierpliwie Słuchająca). Modliła się przed nim długo o dar macierzyństwa dla synowej. I została wysłuchana!

O swoich przeżyciach z czasów wojny nie lubiła mówić. Wytatuowany na ręce numer obozowy z Oświęcimia-Brzezinki starannie ukrywała. Gdy moja kuzynka z lubelskiego, Maria, dowiedziała się, że pracuję razem z dr Konieczną, niezwykle wzruszona pobiegła podziękować jej za opiekę w obozie, szczególnie podczas tyfusu. Wtedy dowiedziałam się, ile pomocy niosła dr Irena w obozie zagłady oraz że

odmówiła oficerowi niemieckiemu zabijania nie narodzonych,

a nawet została przez dwa miesiące po wyzwoleniu w Oświęcimiu, choć sam obóz był już zlikwidowany, aby leczyć i opiekować się ciężko chorymi.

Kiedyś wspomniała tylko, że było jej bardzo ciężko po powrocie na wolność. Jej mieszkanie w Inowrocławiu „zajęli” sąsiedzi. Ciężko było także, gdy zwolniono ją z pracy w przychodni w Gdańsku za odmowę usuwania ciąży, a miała wówczas na utrzymaniu matkę, ciotkę i syna. Niezmiennie jednak twardo trzymała się zasad moralnych. Często powtarzała, że nigdy nie wolno zabijać dzieci poczętych w łonach matek. Stała się jedną z inicjatorek polskiego ruchu obrony poczętego życia.

W przeddzień śmierci dr Ireny modliłyśmy się za nią u stóp Matki Bożej Brzemiennej w Matemblewie. Dr Irena Konieczna zmarła 8 czerwca 1993 r.

Pogrzeb był bardzo uroczysty, jeszcze bardziej – wzruszający. Nabożeństwu przewodniczył ks. abp Tadeusz Gocłowski, koncelebrowali: Krajowy Duszpasterz Rodzin ks. dr Kazimierz Kurek, Diecezjalny Duszpasterz Rodzin ks. prał. Jan Majder oraz sześciu duszpasterzy dekanalnych. Tłum odprowadzających dr Irenę był bardzo liczny. Przybyli przedstawiciele AK i harcerstwa z pocztami sztandarowymi. Trumnę okryto polską flagą. Byli też przedstawiciele „Solidarności”, PCK, wielu doradców życia rodzinnego z krajową instruktorką Elżbietą Chojnacką. Przedstawiciele międzynarodowej organizacji pro-life Human Life International oraz Zarządu Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia złożyli symboliczne wieńce z czerwonych róż. Jej cicha mogiła, tonąc w przepięknych kwiatach, tchnęła pokojem i radością dokonanego powołania.

Ks. abp Tadeusz Gocłowski wspominał cichą i pracowitą dr Irenę oraz jej wielkie zasługi jako katoliczki, Polki i lekarza. Wielu przedstawicieli organizacji i ruchów, w których pracowała, publicznie dziękowało za dobro, które przez swe życie świadczyła.

 

Za: Janina Hartman
„Głos dla Życia” 1993, nr 3 (9), s. 6.

Charlie Grand nie żyje. Ostatnie momenty życia spędził w hospicjum

11-miesięczny Charlie Gard zmarł w hospicjum. Dziecko chorowało na rzadką chorobę genetyczną dotyczącą mutacji genu RRM2B, zwaną syndromem wyczerpania mitochondrialnego DNA.

„Nasz mały piękny chłopiec odszedł. Jesteśmy z Ciebie dumni Charlie … słodkich snów, dziecino, śpij dobrze, nasz mały synku” – napisali w przekazanym przez rzecznika komunikacie rodzice chłopca, Connie Yates i Chris Gard. Dziecko zmarło tydzień przed swoimi pierwszymi urodzinami.

Charlie chorował na rzadką chorobę genetyczną związaną z syndromem wyczerpania mitochondrialnego DNA. Szpital, w którym przebywało dziecko w wyniku braku możliwości poprawy stanu zdrowia zwrócił się do sądu o odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie. Sąd Najwyższy jak i Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu podtrzymał ten wyrok. Rodzice Charliego nie chcieli się z tym wyrokiem zgodzić. Zdobyli pieniądze na leczenie swojego syna eksperymentalną terapią w USA. W pomoc zaangażował się także papież Franciszek i prezydent Donald Trump. Sąd jedynie wydał pozwolenie na ponowne zbadanie chłopca przez amerykańskiego neurologa dr Michio Hirano z Columbia University, wybitnego specjalistę medycyny mitochondrialnej. Choroba jednak postępowała, a czas poświęcony na walkę w sądzie działał na niekorzyść Charliego. Mały Charlie został odłączony od aparatury podtrzymującej go przy życiu.

W Wielkiej Brytanii władza rodzicielska nie jest absolutna – w przypadkach sporów dotyczących leczenia sądy mogą ją ograniczyć, kierując się „dobrem” dziecka. Tak też stało się w przypadku Charliego.

Sprawa Charliego Garda skłania nas do zadania pytania, kto powinien w takich sytuacjach zdrowia dziecka decydować o wdrożeniu eksperymentalnej terapii lub zaprzestaniu terapii daremnej. W takich sytuacjach to powinien być konsensus między lekarzami i rodzicami dziecka, a nie wyrok sądu, albo wynik głosowania społeczeństwa i jego presji. Wola rodziców w takich przypadkach powinna być uszanowana i nielekceważona.

„Otworzył oczy, spojrzał na nas po raz ostatni i zamknął je na zawsze” – tak ostatnie chwile Charliego Garda opisała jego mama.

 

JB
Źródło: gość.pl, jedenznas.pl

 

Tabletki

Pigułka ellaOne na receptę

23 lipca 2017 weszły w życie przepisy o terapii ratunkowej i tzw. antykoncepcji awaryjnej. Hormonalne środki antykoncepcyjne a wśród nich tzw. pigułka „dzień po” ellaOne będą dostępne na receptę.

Od 2015 r. osoby powyżej 15 roku życia mogły kupić preparat bez konieczności wizyty u lekarza. Ministerstwo Zdrowia uzasadniało wprowadzenie nowych rozwiązań względami medycznymi a także tym, że pigułki tego typu są nadużywane, a ich stosowanie może mieć poważne skutki uboczne.

Małgorzata Owczarska z Konfederacji Kobiet RP zaznaczyła, że pigułki „dzień po” powinno się objąć całkowitym zakazem.

„Musimy mieć świadomość, że obecny stan rzeczy uniemożliwia niekontrolowany i niebezpieczny dostęp młodych dziewcząt do tej pigułki, ale to nie jest sytuacja, która powinna nas satysfakcjonować. W naszym prawie jest zapisane, że życie człowieka podlega ochronie prawnej i są zaledwie trzy wyjątki, które dają możliwość dokonywania tzw. aborcji. Stosowanie EllaOne nie wyczerpuje przesłanek – nawet tych ustawowych – które upoważniałyby kogokolwiek do zabijania drugiego człowieka. Jako środek wczesnoporonny ta pigułka powinna zostać zupełnie wycofana” – wyjaśniała Małgorzata Owczarska.

Przypominamy, że  pierwszym zamierzonym działaniem ellaOne jest działanie antyowulacyjne (a więc rzeczywiście antykoncepcyjne), o tyle w wypadku, gdy ten cel nie zostanie osiągnięty – ellaOne skutecznie przeciwdziała zagnieżdżeniu się poczętego już zarodka w macicy matki, niszcząc tym samym życie dziecka w najwcześniejszej fazie.

JB

Źródło: radiomaryja.pl

Fot.: Areeya/FreeDigitalPhotos

Mężczyźni Świętego Józefa zapraszają na spotkanie z Donaldem Turbittem

Mężczyźni Świętego Józefa zapraszają na spotkanie z Donaldem Turbittem – „Weekend z Donaldem Turbittem” – 28-30 lipca 2017 r., godz. 18:30 w Kamieniołomie (Parafia św. Józefa w Krakowie, ul. Zamojskiego 2).

Spotkanie odbędzie się w ramach wakacyjnego warsztatu „Mężczyzna Przed Ojcem”. Spotkanie będzie otwarte dla wszystkich mężczyzn. Na stronie mezczyzni.net spotkanie będzie transmitowane dla osób spoza Krakowa.

Zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie „Jesienna Chryzantema”

Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” oddział w Płocku zaprasza do wzięcia udziału w 43. edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Jesienna Chryzantema”. Konkurs adresowany jest do osób młodych (do 35 roku życia), piszących wiersze w duchu religijnym i patriotycznym.

Pełny regulamin konkursu na stronie internetowej: jesiennachryzantema.wixsite.com/jesiennachryzantema/regulamin

Koordynator konkursu: Agnieszka Gościeniecka

Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”
Oddział w Płocku
ul. Kazimierza Wielkiego 11 lokal 21
09-400 Płock

tel. 783 981 861
e-mail: agoscieniecka@civitaschristiana.pl

 

Zakończył się 8. rowerowy „Rajd dla Życia”

7 lipca w Łodzi nastąpił finał 8. Rajdu dla Życia organizowanego przez Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. 27 rowerzystów zorganizowanych w dwóch grupach przemierzyło w ciągu 7 dni łącznie 1190 km. Przejechali przez teren 16 diecezji oraz 8 województw, a spotkali się pod łódzką archikatedrą. Celem, który ich prowadził było danie świadectwa o wartości życia od poczęcia do naturalnej śmierci i promocja duchowej adopcji. Hasło jakie im przyświecało to: „Kierunek Łódź Piotrowa”.

Gdańsk-Łódź

Grupa wyruszająca z Gdańska pokonała w ciągu 7 dni dystans ok. 583 km, spędzając na rowerze 31 godzin. Dzienny dystans wynosił od ok 75-103 km. Uczestnicy przejechali przez teren 8 diecezji, 5 regionów Polski i 4 województw. Ważniejsze miejscowości na ich drodze to m.in. przez Elbląg, Dobre Miasto, Szczytno, Rostkowo k. Przasnysza (miejsce urodzin św. Stanisława Kostki, patrona Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży), Nasielsk, Nowy Dwór Mazowiecki-Modlin, Kampinos, Żelazowa Wola, Sochaczew i Łowicz.

W grupie jechało 12 rowerzystów, głównie pochodzących z diecezji legnickiej i pelplińskiej oraz 4 osoby obsługi: pilot, pielęgniarka, kierowca busa i rzecznik prasowy.

Oświęcim-Łódź

W grupie tej jechało 15 rowerzystów – 6 dziewczyn i 9 chłopaków – z archidiecezji krakowskiej, lubelskiej, częstochowskiej i katowickiej, w wieku 13-56 lat. Do tego również były 4 osoby z obsługi Rajdu. Codzienny dystans wynosił od 65 do 105 km, łącznie było to 604 km.

Trasa z Oświęcimia do Łodzi przeprowadzona była przez teren 9 diecezji i 5 województw. Ważniejszymi miastami na trasie był Kraków, Mielec, Sandomierz, Kazimierz Dolny i Skierniewice.

Grupa Duchowa

Rajdowiczom towarzyszyła 40-osobowa Grupa Duchowa, która codziennie modliła się koronką do Bożego Miłosierdzia, a w zamian otrzymywała specjalne zdjęcia oraz słowa z codziennej Eucharystii, w której uczestniczyli Rajdowicze.

Cel pielgrzymowania

Czas Rajdu był okazją do duchowej walki o życie nienarodzonych. Uczestnicy Rajdu realizowali cel pielgrzymki przede wszystkim przez modlitwę i wysiłek fizyczny. W trakcie postojów rozdawane były materiały pro-life zawierające wartościowe informacje dotyczące życia ludzkiego i aborcji. Ważnym elementem szerzenia naszego świadectwa były rozmowy z mediami.

Codzienne życie Rajdowe

Uczestnicy codziennie zmagali się z różnymi warunkami na trasie. Grupa jadąca północą Polski przez większość czasu jechała w deszczu i wietrze. Miejscami noclegowymi były głównie salki parafialne oraz remiza i seminarium. Jednak od zmęczenia i wysiłku ważniejsza była motywacja, z jaką się jechało. „O tym celu zawsze pamięta się na trasie, zwłaszcza kiedy przychodzą kryzysy, kiedy zaczyna padać deszcz” – mówi Ania Zenka, uczestniczka Rajdu. „Ten cel chroni nas przed narzekaniem i zmęczeniem” – dodaje.

Uczestnicy byli szczęśliwi, że jechali w tak szczytnym celu i dotarli do Łodzi.

Poparcie Dariusza Kamysa z kabaretu Hrabi

Tegoroczną edycję Rajdu dla Życia wspierał swoim poparciem Dariusz Kamys, założyciel kabaretu Hrabi. Ma on ku temu bardzo osobisty powód – kiedy miał przyjść na świat, lekarze doradzali jego Mamie aborcję, ponieważ ta ciąża mogła być zagrożeniem dla jej życia. Jak mówił w trakcie konferencji prasowej zapowiadającej wydarzenie: “Gdyby nie determinacja i takie nastawienie mojej mamy, która była tak bardzo za życiem, mnie by dzisiaj nie było”.

Organizatorem Rajdu jest Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży.

Link do galerii zdjęć z całego przejazdu trasy Gdańsk-Łódź:
https://drive.google.com/open?id=0BzvNXCiMibJlYW9MRDlJcHk3M0k

 

Karolina Pluta
Rzecznik prasowy Rajdu dla Życia Gdańsk-Łódź

Albert Kędzierski
Rzecznik prasowy Rajdu dla Życia Oświęcim-Łódź

 

 

Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich popiera inicjatywe zatrzymania aborcji eugenicznych

Poparcie inicjatywy zatrzymania aborcji eugenicznych

My lekarze powołani do codziennej ochrony życia i opieki nad chorymi popieramy projekt Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej „Zatrzymaj Aborcję”, który w kwietniu 2017 został przedstawiony przez p. Kaję Godek z Fundacji Życie i Rodzina oraz p. Magdalenę Korzekwę – Kaliszuk, Dyrektora Citizen Go.

Uważamy, że wyeliminowanie z polskiego prawa możliwości zabijania dzieci w fazie prenatalnej, podejrzewanych o chorobę lub niepełnosprawności jest niezbędnym krokiem dla wdrożenia profesjonalnej całościowej opieki medycznej nad najmłodszymi pacjentami z wadą genetyczną.

Obecna dramatycznie niespójna sytuacja prawna poprzez przesłankę eugeniczną Ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, umożliwia zabijanie nienarodzonych dzieci niepełnosprawnych, najczęściej z zespołami Downa, Turnera czy dystrofią mięśniową. Dzieje się tak na terenie szpitali, które są jednoczesnym miejscem ratowania dzieci z tymi schorzeniami po ich urodzeniu.

Ubolewamy, że w 2015 r. zginęło w polskich szpitalach z mocy prawa 1044 dzieci, z czego 1000 ze względu na podejrzenie niepełnosprawności. Wczesne rozpoznanie choroby w fazie prenatalnej umożliwia coraz bardziej profesjonalną terapię i rozwój badań nad możliwością terapii przewlekłych schorzeń genetycznych u pacjenta.

Rozpoznanie medyczne, nawet o trudnym rokowaniu nigdy nie może stawać się wskazaniem do zabicia dziecka przy pomocy prawnie zalegalizowanej aborcji. Prawo państwowe nie może naruszać zasad etyki lekarskiej i obarczać lekarzy z powołania ratujących życie udziałem w śmiercionośnych procedurach. Diagnostyka prenatalna jest potrzebna po to by jak najwcześniej leczyć, bo im wcześniejsza terapia tym lepszy efekt.

Procesy uszkodzenia mózgu w zespole Downa zaczynają się już w okresie płodowym, kiedy neurony wędrują do kory mózgowej. Rozpoznanie i terapia na tym etapie przyczyniłoby się do zmniejszenia patologii bardziej niż rozpoczęcie go po urodzeniu dziecka.

Liczymy na to, że możliwości biotechnologii pozwolą aby w żywych komórkach zamienić chromosom 21. pary na nieaktywną formę chromatyny. Pozostaje ustalić badaniami jak i kiedy podać substancję wyciszającą chorobotwórczy gen. Popieramy pomysł prof. genetyki Andrzeja Kochańskiego aby ogromne środki finansowe zużywane na badania przesiewowe w programie badań prenatalnych zdrowych kobiet po 35. roku życia przeznaczyć na badania nad terapią i rehabilitacją chorych dzieci.

Lekarze KSLP OM bł. dr Ewy Noiszewskiej

Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich
Oddział Mazowiecki im. bł. dr Ewy Noiszewskiej
01-960 Warszawa ul. Przy Agorze 9, Parafia Niepokalanego Poczęcia NMP

Prezes KSLP OM prof. Bogdan Chazan, e-mail: b.chazan@wp.pl
Delegat KSLP OM lek. med. Grażyna Rybak, e- mail: grazyna.rybak@op.pl

Warszawa 28.06.2017

Aktywiści „Nowoczesnej” naciskają na apteki w sprawie sprzedaży środków wczesnoporonnych

„Nowoczesna” chce wymusić na farmaceutach sprzedaż środków wczesnoporonnych. Sprawdzają apteki w których pracownicy zasłaniają się klauzulą sumienia przy sprzedaży preparatu EllaOne.

Działacze „Nowoczesnej” chcą wskazać apteki, które nie chcą sprzedawać preparatów wczesnoporonnych. Zdaniem „Nowoczesnej” farmaceuta nie ma prawa odmówić sprzedaży pigułki.

Małgorzata Prusak ze Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski wskazuje, że cała akcja ma charakter czysto prowokacyjny.

„Nie ma tutaj na celu żadnego dobra pacjenta, tylko po prostu żeby złamać sumienia farmaceutów i przymusić ich do sprzedaży środków, których nie chcą sprzedawać, a poza tym udowodnić, że farmaceuta nie ma prawa do sprzeciwu sumienia. W obecnym porządku prawnym trzeba jednak zauważyć, że nie mamy takich zapisów, które by nam zabraniały korzystania z konstytucyjnego prawa do wolności sumienia” – mówi Małgorzata Prusak.

Pracownicy aptek mogą powołać się na zapisy Konstytucji RP, która gwarantuje wolność przekonań.

Art. 53 ust. 1 Konstytucji RP: „Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii.”

Art. 30 Konstytucji RP „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.

Art. 96 ust. 4 Prawa Farmaceutycznego: „farmaceuta i technik farmaceutyczny mogą odmówić wydania produktu leczniczego, jeżeli jego wydanie może zagrażać życiu i zdrowiu pacjenta”.

Kodeks Etyki Aptekarza Rzeczypospolitej Polskiej:

Art. 2. 1. Powołaniem Aptekarza jest troska o osoby powierzone jego umiejętnościom fachowym.

2. Aptekarz nie może posługiwać się swą wiedzą i sprawnością zawodową w zachowaniach sprzecznych ze swoim zawodowym powołaniem.

Art. 3. 1. Aptekarz, będąc osobiście odpowiedzialnym za wykonywaną pracę, jest wolny w podejmowaniu swoich zachowań, zgodnie ze swym sumieniem i współczesną wiedzą medyczną.

2. Mechanizmy rynkowe, naciski społeczne lub wymagania administracyjne nie zwalniają Aptekarza z przestrzegania zasad etyki zawodu.

 

JB
Źródło: radiomaryja.pl