75 rocznica męczeńskiej śmierci Świętego Maksymiliana

11 sierpnia 2016, 75 rocznica męczeńskiej śmierci Świętego Maksymiliana (6:05)

(więcej…)

„Bóg liczy łzy kobiet” – wstrząsająca relacja Polki zgwałconej przez sowieckiego „oswobodziciela”, która wbrew wszystkim zdecydowała się urodzić i wychować dziecko.

„Bóg liczy łzy kobiet” to pierwsza autobiograficzna opowieść ukazująca skrywany przez pół wieku dramat gwałtów Armii Czerwonej na polskich kobietach. Masowe gwałty na Polkach zaczęły się po rozpoczęciu ofensywy zimowej 1945 roku przez Armię Czerwoną. Ofiarami były zarówno 12-latki jak i 60-letnie staruszki. Szacuje się, że w całej Polsce zgwałcono wówczas ponad 100 tysięcy kobiet.

Relacje świadków i ustalenia historyków nie pozostawiają wątpliwości, żołnierze Armii Czerwonej wkraczający do polskich miejscowości byli wyjątkowo zdemoralizowani. Gustaw Górecki w raporcie z maja 1945 roku pisał: „Wkraczająca na tereny polskie armia bolszewicka zachowała się gorzej niż najgorsza banda Dżingis-chana lub horda tatarska. Rekwizycjom, grabieżom, a przede wszystkim gwałtom nie było końca. W środkach nie przebierano. Gwałcono nie tylko kobiety młode i stare, ale również dzieci”.

Wśród skrzywdzonych ofiar była też Pelagia, babcia autorki książki „Bóg liczy łzy kobiet”, która była przez trzy dni brutalnie gwałcona przez jednego z „oswobodzicieli”.

Pewnego razu Sowieci przyszli też do jej rodzinnego domu. Ciągli Pelagię przez wieś „jak jakieś zwierzę”. Trafiła do budynku, gdzie kwaterował jeden z sowieckich oficerów.

„Nie miał skośnych oczu, więc nie był Mongołem – na szczęście, bo oni byli okrutni. Palił papierosa. Gdy skończył, nalał do kieliszka wódki, wypił i powiedział, że mam się rozbierać. Mówił trochę po polsku. Oczywiście nie tak od razu to zrobiłam. Krzyknął więc coś po rosyjsku, a potem powiedział, że mam się nie bać, bo jak go będę słuchać, to nie wyrządzi mi krzywdy. Nie miałam oczywiście złudzeń, że mógłby mnie wypuścić, miałam tylko nadzieję, że może chociaż nie będzie bił. I tak też było. Gdy już się rozebrałam, kazał mi się położyć w tym jego łóżku. Brzydziłam się. Ale co ja miałam, kochana, zrobić? Co ja miałam zrobić? Trzymał mnie w tym pokoju trzy dni. Na szczęście inni żołnierze nie mieli do niego wstępu. (…) Przez cały ten czas pił, jadł, palił i mnie gwałcił.”

Niebawem Pelagia dowiaduje się, że w wyniku tego gwałtu poczęło się nowe życie, które w sobie nosi. Wbrew naciskom najbliższej rodziny i sugestiom lokalnej społeczności, która poznała już problem niechcianych sowieckich dzieci, nie decyduje się na aborcję.

„Jeszcze miałam 25 lat i całe życie przede mną….cały czas myślałam. Nie o bachorze oczywiście, ale o dziecku…poza tym to nie była jego wina, że zaczęło żyć. Byłam przekonana, że jeśli usunę życie, które we mnie powstało, będzie jeszcze gorzej, bo będę jeszcze miała wyrzuty sumienia, że zabiłam to bezbronne dziecko. Gdzieś w głębi duszy czułam, że nie mogę tego zrobić. Że po prostu nie mam do tego prawa, mimo że prawo mi na to pozwalało.”

Pelagia 6 grudnia 1945 roku urodziła śliczną i zdrową córeczkę, Alusię. Była jej małym cudem, które nagle znalazło się w jej rękach. Narodzenie tego bezbronnego dziecka było dla niej pięknym przeżyciem, które dawało jej później siłę i pozwalało iść naprzód pomimo wszystkich trudności.

Pelagia po narodzinach swojej córeczki rozpaczliwie zaczęła poszukiwać kochającego mężczyzny. Próbuje rozpocząć wszystko od nowa, nie sądząc, że nowa rzeczywistość może okazać się jeszcze bardziej okrutnym grymasem losu niż sowieckie gwałty.

Przez pół wieku Pelagia nikomu nie opowiada o swoich powikłanych losach, dopiero u schyłku życia, będąc chora na raka, postanawia wyznać wszystko ukochanej wnuczce.

Pelagia odchodzi z tego świata w poczuciu wygranej. Widzimy ją pogodzoną z nadchodzącą śmiercią i ściskającą rękę swojej córki Alusi. Ta piękna śmierć Pelagii jest dowodem, że spokój wewnętrzny nie wynika z samych sukcesów życiowych, czy ze zrealizowanych niezwykłych planów. Wewnętrzny ład bierze się z czystego sumienia. Nikt z żadnego powodu nie ma prawa stawać się Bogiem i decydować o czyimś życiu.

Pytajcie w dobrych księgarniach!

Detale techniczne: Oprawa: miękka | Ilość stron: 180 | EAN: 9788380790810 | Cena detaliczna: 24.90 zł (brutto)

Książkę można zamówić:

FRONDA PL Sp. z o.o.
02-220 Warszawa
ul. Łopuszańska 32

tel. 22 836 54 44, 22 877 37 35
fax: 22 877 37 34
e-mail: fronda@fronda.pl

Joanna Banasik

 

 

 

Dzieci w łonach matek odczuwają ból w trakcie aborcji!

Medyczni eksperci potwierdzają, że dziecko w łonie matki może odczuwać ból już od 14 tygodnia ciąży, a nawet od ósmego. Ból, który odczuwają dzieci w łonach matek powinien stać się wystarczającym powodem do tego, aby zaprzestać wykonywania aborcji.

Najlepszym źródłem informacji na temat odczuwania bólu przez są sami aborcjoniści. Już w 1978 roku lekarze, którzy wykonywali aborcje, wiedzieli, że procedura przerwania ciąży jest bolesna dla umierającego „płodu” dziecka. John Szenes w taki sposób opisał to, co działo się z dzieckiem po podaniu mu śmiertelnego zastrzyku: „Nagle jeden z lekarzy asystujących przy zabiegu zauważył, że po iniekcji z roztworem soli, w macicy zwiększyła się aktywność płodu. To było oczywiste, że płód chciał uniknąć połykania stężonego roztworu soli, poruszając się mocniej i gwałtownie kopiąc”. Roztwór soli, wstrzyknięty pod skórę, powoduje ogromny ból. Dziecko miota się potwornie w macicy, umierając powolną śmiercią przez około 2 godziny.

Aborcji roztworem soli zaprzestano w latach 90 ze względu na ryzyko dla zdrowia matki oraz zbyt częste przypadki „żywych urodzeń”. Jednak dzisiejsze metody pozbawiania życia dzieci nie są mniej brutalne. Były aborcjonista, dr Anthony Levatino, opisuje stosowane obecnie metody polegające na „miażdżeniu” dziecka narzędziami. Wskazuje również, że w wyniku stosowania pigułek poronnych dzieci pozbawiane są schronienia i składników odżywczych, a także umierają w wyniku zatrucia poprzez wstrzyknięcie w ich główkę lub klatkę piersiową śmiertelnej trucizny.

Działacze anty-life zaprzeczają temu, że dzieci przed narodzeniem odczuwają ból i cierpią, jednak lekarze znają prawdę. Te nieludzkie procedury byłyby nie do przyjęcia, gdyby zaproponowano je zwierzętom, a tymczasem regularnie wykorzystuje się je do zabijania niewinnych i najbardziej kruchych istot ludzkich.

Kanwaljeet Anand, profesor pediatrii, anestezjologii i neurobiologii na Uniwersytecie Tennessee Health Science Center, w sporządzonej w 2004 roku ekspertyzie na temat bólu płodowego, wykazał między innymi następujące fakty:

W okresie od 4 do 6 tygodnia od poczęcia formowana jest kora mózgowa dziecka, a od 6 do 8 tygodnia rejestrowane są fale mózgowe. Rozwija się wtedy system nerwowy. Około 7 tygodnia rozwoju usta dziecka zaczynają być wrażliwe na dotyk. Dziecko zaczyna reagować na szkodliwe bodźce.

Od 10 tyg. od poczęcia już całe ciało dziecka jest wrażliwe na dotyk. Może ono już wtedy między innymi przełykać wody płodowe, grymasić, marszczyć brwi czy zaciskać dłoń. Na tym etapie ciąży najczęstszymi formami aborcji jest tzw. „ssanie” i „łyżeczkowanie”.

Między 14 a 17 tygodniem kończyny dziecka zaczynają reagować na zmianę temperatury. Od 14 tyg dziecko może płakać, zaczyna wymachiwać rączkami i nóżkami, gdy matka poruszy się zbyt gwałtownie. Reaguje również na światło.

W tym momencie rozwoju dziecko jest tak małe, że może zmieścić się w jednej dłoni, ale potrafi już reagować na bodźce zewnętrzne tak jak dorosły człowiek. Z tak rozwiniętym systemem reagowania może ono zostać legalnie zabite przez środki chemiczne, zatrucie, rozczłonkowanie, uduszenie czy zagłodzenie. Co najgorsze, matka często jest tego nieświadoma, zostaje przekonywana przez lekarzy i ich współpracowników dokonujących aborcji, że dziecko nie odczuwa bólu.

 

JB
Źródło: jedenznas.pl

Peru: Nie dla tabletki „dzień po”

Konferencja Episkopatu Peru w związku z decyzją sądu w Limie o darmowej dystrybucji tzw. „doustnej antykoncepcji awaryjnej”, znanej też jako pigułka „dzień po” opowiedziała się zdecydowanie przeciwko rozpowszechnianiu pigułek uzasadniając, że domniemane dobro związane z użyciem tabletki nie przewyższa wartości poczętego życia.

Hierarchowie wskazują dalej na ideologiczne manipulacje, które dążą do przedefiniowania pojęcia początku życia, poczęcia i ciąży. Wyrażają także ubolewanie, że tam, gdzie tolerancja uważana jest za wartość, księża, lekarze i adwokaci katoliccy broniący życia i rodziny spotykają się z nietolerancją i uprzedzeniem. Nawet kiedy używają argumentów naukowych i prawnych, zarzuca się im odwoływanie się jedynie do wiary i nazywa fundamentalistami.

Peruwiańscy biskupi domagają się prawnej obrony życia poczętego. Wskazują też na sprzeczność orzeczenia dopuszczającego bezpłatną dystrybucję tabletek „dzień po” z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego zakazującym państwu rozprowadzanie leków o właściwościach aborcyjnych.

 

JB
Źródło: pl.radiovaticana.va

 

 

Św. Matka Teresa z Kalkuty: Aborcja jest największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi

Warto przypomnieć słowa św. Matki Teresy z Kalkuty skierowane do uczestników Międzynarodowej Konferencji ONZ na temat Zaludnienia i Rozwoju, jaka miała miejsce w Kairze w 1994 roku.

„Mówię dziś do was z głębi serca – do każdego człowieka we wszystkich krajach świata (…) do matek, ojców i dzieci w miastach, miasteczkach i wsiach. Każdy z nas jest dziś tutaj dzięki miłości Boga, który mas stworzył, i naszych rodziców, którzy nas przyjęli i zechcieli obdarzyć nas życiem.

Życie jest najpiękniejszym darem Boga. Dlatego z tak wielkim bólem patrzymy na to, co dzieje się w wielu miejscach świata: życie jest umyślnie niszczone przez wojnę, przemoc, aborcję. A przecież zostaliśmy stworzeni przez Boga do wyższych rzeczy – by kochać i być kochanymi.

Wiele razy powtarzałam – i jestem tego pewna – że największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?

Jedynym, który ma prawo odebrać życie, jest Ten, kto je stworzył. Nikt inny nie ma tego prawa: ani matka, ani ojciec, ani lekarz, żadna agencja, żadna konferencja i żaden rząd. (…) Przeraża mnie myśl o tych wszystkich, którzy zabijają własne sumienie, aby móc dokonać aborcji. Po śmierci staniemy twarzą w twarz z Bogiem, Dawcą życia. Kto weźmie odpowiedzialność przed Bogiem za miliony i miliony dzieci, którym nie dano szansy na to, by żyły, kochały i były kochane? (…) Dziecko jest najpiękniejszym darem dla rodziny, dla narodu. Nigdy nie odrzucajmy tego daru Bożego”

 

JB

 

Ogólnopolska akcja „in vitro” partii „Nowoczesna”

„Nowoczesna” nie ustaje w staraniach dofinansowania „in vitro” ze środków samorządowych.

Politycy i działacze „Nowoczesnej rozpoczęli” batalię o dofinansowanie metody „in vitro” w Szczecinie. Projekt uchwały, który złożono do rady miasta, ma zapewnić dofinansowanie w latach 2017 do 2019.

Akcję składania uchwał o „in vitro” zainicjował poseł Michał Stasiński, który łożył analogiczną uchwałę w Bydgoszczy. Bydgoski projekt w sprawie „in vitro” został skierowany do Agencji Oceny Technologii Medycznej i Taryfikacji. Decyzję o wysłaniu projektu poprzedziła burzliwa dyskusja na temat finansowania zabiegów „in vitro” bezpłodnym parom.

Działania partii Ryszarda Petru są częścią szerszego frontu walki o „in vitro” w Polsce, którą na poziomie rządowym zahamowała administracja Beaty Szydło.

 

JB
Źródło: parlamentarny.pl

 

In vitro – wady wrodzone

Czy wad wrodzonych jest więcej po in vitro? W jaki sposób prowadzone są badania statystyczne na ten temat? Jak wiele spośród 5 milionów dzieci posiada wady wrodzone? Jakie jest ryzyko wystąpienia chorób po nienaturalnych zapłodnieniu? Na te pytania odpowiada prof. Cebrat

List matki do lekarza, który doradzał aborcję

Jedna ze stacji telewizyjnych wyemitowała historię matki i jej 15-miesięcznej córeczki, która cierpi na syndrom Downa. Lekarz prowadzący sugerował matce, aby dokonała aborcji. Matka nie zgodziła się na zabicie swojego dziecka. Dzięki temu jest matką małej, szczęśliwej dziewczynki, Emersyn Faith. Ponadto, postanowiła opisać to w otwartym liście do swojego byłego lekarza. List został opublikowany na Facebooku na profilu „Parker Myles”.

Drogi Panie Doktorze,

Znajoma powiedziała mi ostatnio, że kiedy lekarz zobaczył jej dziecko podczas badań USG, powiedział: „on jest doskonały”. Kiedy jej syn urodził się z zespołem Downa, odwiedziła jeszcze raz tego samego lekarza. On spojrzał na jej małego chłopca i powiedział: „Mówiłem ci. On jest doskonały”.

Jej historia mnie wzruszyła. Byłam bardzo wdzięczny za doświadczenie mojej przyjaciółki, a jednocześnie wypełniał mnie żal z powodu tego, co przydarzyło się mojemu dziecku. Chciałabym, by był Pan tamtym lekarzem. Przyszłam do Pana w najtrudniejszym okresie mojego życia. Byłam przerażona, niepewna, w całkowitej rozpaczy.

Nie znałam jeszcze prawdy o moim dziecku, a tego najbardziej potrzebowałam od Pana. Ale zamiast wsparcia i zachęty, Pan zaproponował, abym dokonała aborcji. Powiedziałam Panu, jak córeczka ma na imię, a Pan pytał nas ciągle, czy rozumiemy jak niską jakość miałoby nasze życie z dzieckiem z zespołem Downa. Sugerował Pan, byśmy przemyśleli naszą decyzję o kontynuowaniu ciąży.

Od tej pierwszej wizyty, baliśmy się wizyt u Pana. Najtrudniejszy okres w moim życiu był niemal nie do zniesienia, bo nigdy nie powiedział mi Pan prawdy. Moje dziecko było idealne.

Nie jestem zła. Nie jestem zgorzkniała. Jest mi po prostu naprawdę smutno. Jestem smutna, bo malutkie bijące serca, które ogląda Pan na co dzień, nie napełniają Pana podziwem. Jestem smutna, bo szczegóły i cuda tych słodkich małych paluszków u rąk i nóg, płuc, oczów, uszów nie zawsze robią na Panu wrażenia. Jestem smutna, bo tak bardzo się Pan mylił mówiąc, że dziecko z zespołem Downa zmniejszyłoby jakość naszego życia. I jestem załamana, że mógłby Pan powiedzieć to jakiejś mamie nawet dzisiaj. Ale przede wszystkim jestem smutna, bo nigdy nie będzie miał Pan przywileju poznania mojej córki, Emersyn.

Bo – widzi Pan – Emersyn nie tylko wpłynęła pozytywnie na jakość naszego życia, ale dotknęła serc setek ludzi. Dała nam cel i radość, który trudno wyrazić. Dała nam szerokie uśmiechy, więcej zabawy i słodkich całusów niż może Pan sobie wyobrazić. To ona otworzyła nasze oczy na prawdziwe piękno i czystą miłość. Dlatego modlę się, by żadna inna mama nie musiała przechodzić przez to, co przeszłam ja. Modlę się też za Pana – aby widział Pan prawdziwie piękno i czystą miłość podczas każdego badania USG.

I modlę się, by następnym razem, gdy zobaczy Pan dziecko z syndromem Downa słodko schowane w łonie matki, spojrzał Pan na tą matkę i powiedział jej prawdę: „twoje dziecko jest doskonałe”.

 

JB
Źródło: deon.pl

 

Leki przeciwbólowe w ciąży – najnowsze ustalenia

Przyjmowanie leków przeciwbólowych przez kobietę będącą w ciąży może mieć negatywny wpływ na rozwój dziecka. Naukowcy ustalili, że niektóre substancje mogą prowadzić do problemów w zachowaniu dziecka.

Z wyników badań przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii wynika, że kobiety, które przyjmują popularne leki przeciwbólowe, w których skład wchodzi acetaminophen, częściej rodzą dzieci sprawiające kłopoty swoim zachowaniem. U kobiet, które nie przyjmowały leków, takie ryzyko jest znacznie mniejsze.

Nie oznacza to jednak, że kobiety w ciąży powinny zrezygnować z przyjmowania takich leków, jak np. paracetamol: „Wciąż uważamy, że lepiej jest przyjąć paracetamol w ciąży, niż narazić się na ryzyko wynikające z gorączki lub silnego bólu. Natomiast inne leki przeciwbólowe nie są uważane za bezpieczne w czasie ciąży” – uspokaja kierująca zespołem badawczym dr Evie Stergiakouli z University of Bristol.

Dr Hal Lawrence z American College of Obstetricians and Gynecologists (ACOG)uważa, że: „Zaburzenia zachowania są wieloczynnikowe i bardzo trudno powiązać je z jedną tylko przyczyną”. Po urodzeniu się dziecka rozwój mózgowia i całego układu nerwowego trwa nadal. Dzieci podlegają działaniu wielu czynników, które mogą potencjalnie prowadzić do problemów behawioralnych.

W przeprowadzonych badaniach zbadano także częstość stosowana paracetamolu, gdy dzieci tych kobiet miały 5 lat. Pytanie o przyjmowanie paracetamolu skierowano także do mężów i partnerów respondentek. Okazało się, że ponad 80 proc. par w wieku rozrodczym lekką ręką sięga po paracetamol.

To jest bardzo zła wiadomość. Przyzwyczajenie się do stosowania jakiegoś leku, w konsekwencji wytwarza zachowanie automatyczne, które już znacznie słabiej podlega kontroli.

 

JB
Źródło: hli.org.pl

 

Fot. Wikimedia Commons

Papież Franciszek utworzył Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia

W Watykanie opublikowano list apostolski Papieża Franciszka w formie motu proprio powołujący do życia nową watykańską instytucję. Będzie ona miała specjalny status i formę. Jej oficjalna nazwa to: Dykasteria ds. Świeckich, Rodziny i Życia. Oficjalnie rozpocznie swoją działalność 1 września.

„Kościół, troskliwa matka, zawsze, na przestrzeni wieków, troszczył się i otaczał szacunkiem świeckich, rodziny i życie, objawiając miłość miłosiernego Zbawiciela wobec ludzkości” – pisze Papież Franciszek w dokumencie. Podkreśla również, że z tego właśnie powodu trzeba zwracać uwagę na to, by dykasterie Kurii Rzymskiej odpowiadały warunkom naszych czasów i były dostosowane do potrzeb Kościoła powszechnego. W sposób szczególny musi to dotyczyć świeckich, rodziny i życia. Potrzebują one wsparcia i pomocy „by były aktywnymi świadkami Ewangelii w naszych czasach i wyrazem dobroci Odkupiciela” – czytamy w motu proprio.

4 czerwca Papież Franciszek zatwierdził „ad experimentum” na wniosek Rady Kardynałów statut nowej dykasterii. W jej skład wejdą obecne papieskie rady ds. świeckich i ds. rodziny. Połączona z nią będzie również Papieska Akademia Życia. Do kompetencji nowej dykasterii należeć będą te sprawy, które mają związek z promocją i ochroną życia, apostolstwem świeckich oraz duszpasterstwem rodziny i jej misją.

Ojciec Święty mianował prefektem nowej Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia bp. Kevina Josepha Farrella, dotychczasowego ordynariusza Dallas w Stanach Zjednoczonych. Nominat ma 68 lat i jest urodzonym w Dublinie Irlandczykiem. 28 grudnia 2001 r. Jan Paweł II mianował go biskupem pomocniczym archidiecezji waszyngtońskiej, gdzie był m.in. moderatorem tamtejszej kurii i wikariuszem generalnym archidiecezji. 6 marca 2007 r. Benedykt XVI ustanowił go biskupem diecezji Dallas w Teksasie.

 

JB
Źródło: Radio Watykańskie