Zakopane ostoją rodziny

Zakopane jako jedyna gmina w Polsce nie przyjęło programu rzekomego przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Radni miasta uznali, że ustawa szkodzi rodzinie i jest niezgodna z konstytucją.

Podpisana przez pełniącego w 2010 r. obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego ustawa o przemocy w rodzinie przewiduje szereg procedur, które radni Zakopanego ocenili jako sposób na instytucjonalne inwigilowanie rodzin. O uchwalenie programu apelowała rządowa pełnomocnik ds. równego traktowania, Małgorzata Fuszara.

„Były stosowane różnego rodzaju naciski. Rada cały czas była dyskredytowana, mi.in. informowano radnych, że mogą zostać jak gdyby rozwiązani, mogą utracić mandaty za rzekome uporczywe uchylanie się od podejmowania decyzji w tej sprawie”– mówił w rozmowie z „Radiem Maryja” Jerzy Zacharko, wicestarosta Zakopanego.

Jak przyznaje Józef Figiel, przewodniczący Komisji Rodziny i Spraw Społecznych, największym zagrożeniem jest to, że definicja przemocy w tej ustawie jest błędnie sprecyzowana- „Instrumenty wychowawcze, które rodzic ma, w tej ustawie są ujęte jako przemoc. Krytykowanie, zawstydzanie, dawanie klapsów, zmuszanie do posłuszeństwa, do orientacji seksualnej, światopoglądowej. To nawet rodzic, który przywołałby dziecko do pacierza, stosuje przemoc, bo jeżeli ono nie będzie chciało z nimi uklęknąć i odmówić go, to jest przemoc”.

Andrzej Jasiński, radny Zakopanego zwraca uwagę, że wychowanie dzieci to fundament- „Rodzina jest podstawową komórka społeczną. Od rodziny wszystko się zaczyna. I prawa rodziców do wychowywania swoich dzieci są niezbywalne”.

18 lat temu podczas Mszy św. pod Wielką Krokwią, górale złożyli hołd św. Janowi Pawłowi II i zapewnili go, że będą wierni swojej wierze i chlubnej tradycji przodków. Obiecali także strzec jasnogórskich ślubów.

Eksperci wskazują, że ustawa jest całkowicie absurdalna i stawia rodzica w roli przestępcy. Najwięcej oburzenia wzbudza jednak umożliwienie urzędnikom samodzielnego odbierania rodzicom dzieci, bez decyzji sądu.

JB
Źródło: radiomaryja.pl

 

Episkopat Polski i Metropolita Krakowski dosadnie o głosowaniu nad „in vitro”

Prezydium Episkopatu Polski i Metropolita Krakowski, ks. kard. Stanisław Dziwisz ufają, że przegłosowana w Sejmie ustawa „o leczeniu niepłodności” zostanie poprawiona w Senacie RP, tak aby szanowała godność i życie każdego poczętego dziecka.

W wydanym oświadczeniu Prezydium Episkopatu Polski czytamy:

Prezydium Konferencji Episkopatu Polski z wielkim smutkiem i rozczarowaniem przyjmuje wynik dzisiejszego głosowania Sejmu nad rządowym projektem ustawy „o leczeniu niepłodności”. W marcowym apelu biskupi wyrazili szereg zastrzeżeń do tego projektu, opierając się na wynikach naukowych badań medycznych. Prosili też o przyjęcie takiego prawa, które poprawi obecną sytuację, a nie ograniczy się do zalegalizowania bez zastrzeżeń praktyk stosowanych w klinikach in vitro.

Biskupi wskazali wówczas, w jakich sprawach rządowy projekt winien zostać poprawiony i wyliczyli 8 rozwiązań projektu, które są nie do zaakceptowania (m.in. selekcję zarodków, umożliwianie klonowania człowieka, mrożenie embrionów, a także możność powoływania do życia dzieci po śmierci dawcy komórek rozrodczych). Prezydium Episkopatu wyraziło również nadzieję na przyjęcie przez Sejm poprawek do projektu. Niestety, wszystkie zgłaszane przez posłów poprawki, mające na celu poprawę projektu, zostały odrzucone w głosowaniach.

Posłowie popierający projekt ustawy „o leczeniu niepłodności” w wersji rządowej pozostają w niezgodzie z nauczaniem papieża Franciszka, który apelował do lekarzy: „Waszym obowiązkiem jest wyrażać sprzeciw sumienia przy aborcji, in vitro i eutanazji!” Ojciec Święty prosił, by nie eksperymentować i nie igrać z życiem człowieka. Wynikiem dzisiejszego głosowania zostały również zlekceważone oceny etyczno-moralne projektu ze strony biskupów. Ponad 260 parlamentarzystów odcięło się swoim głosem od poglądów wielu swoich wyborców.

Prezydium Episkopatu Polski wyraża nadzieję na poprawienie proponowanej ustawy w Senacie RP. Biskupi ufają, że do sumień parlamentarzystów dotrze głos nie tylko Papieża, Konferencji Episkopatu Polski, ale także organizacji rodzinnych, ruchów obrońców życia oraz specjalistów z zakresu ginekologii i położnictwa, którym drogie jest życie ludzkie.

Warszawa, 25.06.2015 r.

Abp Stanisław Gądecki
Metropolita Poznański
Przewodniczący KEP

Abp Marek Jędraszewski
Metropolita Łódzki
Zastępca Przewodniczącego KEP

Bp Artur G. Miziński
Sekretarz Generalny KEP

W wydanym komunikacie Metropolity Krakowskiego w sprawie przegłosowania przez polski parlament ustawy o metodzie „in vitro” czytamy:

Ze smutkiem przyjąłem informację o przegłosowaniu przez polski parlament niezwykle liberalnej ustawy o metodzie in vitro.

Kościół, otaczając troską i współczuciem małżonków cierpiących z powodu braku potomstwa, wspiera takie działania i metody prawdziwego leczenia niepłodności, które szanują każde ludzkie życie od chwili poczęcia.

Przyjęta ustawa zezwala na metodę, która łączy się z eugeniczną selekcją ludzkich zarodków, niszczeniem ich lub zamrażaniem. Z tego powodu jest ona głęboko niemoralna i nie może być zaakceptowana przez ludzi szanujących fundamentalne prawo każdej ludzkiej istoty do życia. Ponadto dla chrześcijan metoda ta – jak przypomniał niedawno papież Franciszek – jest grzechem przeciwko Stwórcy.

Mam nadzieję, że projekt ustawy zostanie poprawiony w Senacie RP, tak aby chronił i szanował godność i życie każdego poczętego dziecka.

Stanisław kard. Dziwisz
Metropolita Krakowski

Rajd dla Życia 2015

W sobotę 27 czerwca rusza rowerowy rajd dla życia, organizowany przez Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Zapraszamy miłośników sportu, pielgrzymek, wartościowego spędzania wolnego czasu do uczestnictwa w 6. Rajdzie dla Życia.

Troska o życie, zwłaszcza o życie poczęte, to fundament budowania cywilizacji miłości i kultury życia. Św. Jan Paweł II, 19 czerwca 1983 roku, na Jasnej Górze zaznaczył, że stosunek do daru życia jest wykładnikiem i podstawowym sprawdzianem autentycznego stosunku do Boga i do człowieka, czyli wykładnikiem i sprawdzianem autentycznej religijności i moralności. Słowa świętego Rodaka wpisują się w nauczanie św. Ireneusza, który pisząc o wdzięczności Bogu za dar życia, stwierdził że człowiek żyjący jest chwałą Boga (Vita autem hominis visio Deo, św. Ireneusz, Adversus Haereses).

Celem Rajdu jest promocja Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. W miejscowościach, przez które prowadzi trasa, bezpłatnie rozprowadzane będą materiały pro life. Inicjatywa ma charakter pielgrzymki życia przez polską ziemię, nie brakuje zatem wspólnej modlitwy za dzieci poczęte oraz świadectwa. Swojego poparcia inicjatywie udzielił znany kierowca rajdowy – Krzysztof Hołowczyc, który motywuje nas słowami – „Życie to największe wyzwanie”.

W tym roku dodatkowym motywem Rajdu jest promocja Światowych Dni Młodzieży Kraków 2016. Stąd logo zawiera w sobie kolory ŚDM oraz odniesienie do formy sztafety, w której młodzi przekazują sobie relikwie bł. Karoliny Kózkówny – swojej patronki, dodany do tego został kolor zielony – który jest kolorem życia.

Cztery grupy rowerowe pokonają łącznie 2260 km, jadąc przez 22 diecezje, 13 województw.

Trasy:

1. Czerwona: Świnoujście – Giżycko, od 27.06 do 04.07.2015, 630 km.

2. Żółta: Giżycko – Przemyśl od 05.07 do 13.07.2015, 570 km

3. Niebieska: Przemyśl – Świdnica od 12.07 do 21.07.2015, 580 km – zgłoszenia: ksm.lublin@gmail.com i tel. 81 532 13 95, koszt 230 zł, termin zgłoszeń upływa 09.07.2015.

4. Zielona (rowerowa bądź skuterowa w zależności od ilości zgłoszeń): Świdnica – Świnoujście w terminie od 20.07 do 28.07.2015 (rowery), w terminie od 20.07 do 25.06.2015 (skutery), 480 km – zgłoszenia: biuro.ksmdl@gmail.com i tel. 513 129 362, koszt: 300 zł (rowery); 200 zł (skutery) paliwo we własnym zakresie, termin zgłoszeń upływa 16.07

Informacji o Rajdzie, relacja z trasy na www.rajddlazycia.pl, gdzie będzie dostępna interaktywna mapa z aktualnym położeniem rajdowiczów.

Serdecznie zapraszamy!

JB
Źródło: rajddlazycia.pl

Niemiecki dron śmierci nad Polską

„Abortion drone” przetransportuje w sobotę paczki z pigułkami poronnymi z niemieckiego Frankfurtu nad Odrą do Słubic.

Przelot drona to element kampanii prowadzonej w Niemczech przez organizację „Women on Waves” we współpracy z berlińską grupą „Ciocia Basia” i polskimi feministkami z „Feminoteki” oraz „Porozumienia Kobiet 8 Marca”. Maszyna wystartuje 27 czerwca o godz. 11:00 z Frankfurtu nad Odrą i poleci do przygranicznych Słubic.

„Abortion Drone” waży mniej niż 5 kg, do niego będzie podczepiona paczka z nielegalnymi w Polsce pigułkami poronnymi. Polskie prawo farmaceutyczne jasno określa, jakie medykamenty są dopuszczone do obrotu na naszym terytorium.

Jak podkreśla Jan Dziedziczak, członek Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski, takie działanie jest ewidentnym łamaniem prawa: „Środowiska słynące z promocji zabijania, ostentacyjnie chcą złamać polskie prawo, wysyłając drona z pigułkami aborcyjnymi. To jest wielkie wyzwanie dla polskich służb, które powinny bardzo mocno zareagować”.

Prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka dr inż. Antoni Zięba oświadczył „Naszemu Dziennikowi”, że akcja przypomina mu: „najczarniejsze elementy relacji polsko-niemieckich z czasów II wojny światowej, kiedy to podczas okupacji hitlerowskiej Niemcy planowali zniszczenie Polski przez promocję aborcji i antykoncepcji”.

Wystarczy przypomnieć wypowiedź Martina Bormanna, hitlerowskiego zbrodniarza wojennego, szefa kancelarii Adolfa Hitlera – podkreśla dr A. Zięba. Borman powiedział: „Obowiązkiem Słowian jest pracować dla nas. Płodność Słowian jest niepożądana. Niech używają prezerwatyw albo robią skrobanki, im więcej, tym lepiej. Oświata jest niebezpieczna” (cyt. J. Heydeckera J. Leeba „Trzecia Rzesza w świetle Norymbergii-bilans tysiąclecia”, Książka i Wiedza, Warszawa 1979, s. 391).

Transport pigułek dronem jest klasyczną prowokacją, ponieważ przewiezienie czegokolwiek przez granice wewnątrz Unii Europejskiej nie stanowi dziś żadnego problemu, chodzi o nagłośnienie sprawy i wywołanie zamieszania wokół polskiego prawa chroniącego życie.

JB
Źródło: naszdziennik.pl, Informacje Dnia / TV Trwam

 

„In vitro” to równia pochyła. Granice medycyny prokreacyjnej

„In vitro” jest procedurą niegodziwą i nieetyczną. Niezależnie od wyznawanej religii i światopoglądu, powinna z wielu powodów wzbudzać powszechny sprzeciw.

„In vitro” nie leczy niepłodności i nie obejmuje diagnostyki oraz leczenia rzeczywistych jej przyczyn. Możliwości technologiczne tej procedury mogą natomiast prowadzić do wielu nadużyć. Chodzi tu głównie o możliwość pobierania i przechowywania komórek rozrodczych, ludzkich embrionów i wykorzystanie tego materiału „na życzenie”, często w sposób zupełnie nieracjonalny i nieetyczny.

Przytoczmy dwie informacje z prasy. Pierwszy przypadek ma miejsce w Wielkiej Brytanii i dotyczy kobiety, która chce urodzić dziecko swojej nie żyjącej córki. Chciałaby do tego celu wykorzystać jej komórki jajowe, zamrożone w 2008 r., kiedy okazało się, że choruje ona na raka jelit. Pierwotnie miały służyć chorej po uporaniu się z chorobą nowotworową, jednak w 2011 r. kobieta zmarła. Według relacji rodziny przed śmiercią miała życzenie, aby jej komórki się nie zmarnowały i zostały wykorzystane do „in vitro”, nie podpisała jednak jakichkolwiek dyspozycji dotyczących przechowywanego materiału. Matka dziewczyny uważa, że to ona powinna urodzić dzieci swojej córki i znalazła już klinikę w USA, która mogłaby się podjąć przeprowadzenia procedury sztucznego zapłodnienia. Brytyjska klinika, w której przechowywane są komórki, odmawia jednak ich wydania. Brytyjski Urząd ds. Zapładniania i Embriologii Człowieka (Human Fertilisation and Embryology Authority–HFEA) w 2014 r. uzasadnił swoją decyzję tym, że nie ma dowodów na to, że faktycznie życzeniem zmarłej było, by jej matka urodziła jej dzieci. Kobieta domagająca się wykonania zabiegu uważa, że jest to bezprawna decyzja i sprzeczna z wolą jej rodziny. Najprawdopodobniej to pierwszy taki przypadek na świecie, jednak jak należy podejrzewać nie ostatni. Przecież w ocenie metod sztucznego zapłodnienia w etyce używa się tzw. argumentu równi pochyłej, który doskonale odpowiada opisywanej sytuacji. Dopuszczenie do stosowania procedury sztucznego zapłodnienia powoduje mnożenie kolejnych kontrowersyjnych czy niedopuszczalnych etycznie procedur. W tym przypadku chodzi o bezkrytyczne wykorzystanie komórek jajowych bez uwzględnienia dobra drugiego człowieka – dziecka, które ma się począć i narodzić „na życzenie” już nie tylko swoich rodziców (nawet po ich śmierci), ale także dziadków.

Przypadek drugi dotyczy 65-letniej kobiety, która skorzystała z procedury „in vitro” i w maju br. poprzez cesarskie cięcie urodziła czworaczki. Kobieta ma już 13 dzieci, ale jak twierdzi, jej najmłodsza 9-letnia córka chciała mieć młodsze rodzeństwo, dlatego zdecydowała się na kolejną ciążę. Ponadto wiadomo, że dzieci, które zostały poczęte nie są jej biologicznymi dziećmi, ponieważ do zapłodnienia „in vitro” wykorzystano obce komórki jajowe. Przypadek tej kobiety wywołał wśród specjalistów dyskusję na temat granic nowoczesnej medycyny prokreacyjnej. Szef uniwersyteckiej kliniki ginekologicznej w Lubece, Kalus Dietrich, komentuje to w ten sposób: „W tym przypadku została przekroczona granica. Ciąża w tym wieku będąca wynikiem implantacji (obcych) komórek jajowych, a w dodatku czworaczki – to świadczy o nieodpowiedzialności zarówno pacjentki, jak i lekarzy”. Jak się okazuje, w przypadku tej kobiety zostało przekroczonych kilka granic. Po pierwsze, zazwyczaj nie stosuje się „in vitro” u kobiet powyżej 40-45 roku życia. Po drugie, kontrowersyjne jest użycie obcych komórek jajowych. W tym przypadku zostało narażone także życie i zdrowie dzieci, które zgodnie z przewidywaniami urodziły przed terminem (w 26. tyg. ciąży) i skazane są na liczne komplikacje związane ze skrajnym wcześniactwem. Waga noworodków w momencie przyjścia na świat wyniosła od 655 do 960 gramów. Dr n. med. Tomasz Zając, specjalista ginekologii i położnictwa, także skomentował tę sytuację: „(…) Ta sytuacja jest dla mnie olbrzymim absurdem medycznym”.

JB
Źródło: Newsletter Bioetyczny nr 13

 

Chroń dzieci!

Chroń dzieci! Powiedz nie rządowemu projektowi legalizującemu „in vitro”.

„In vitro” – ukryte i niewygodne fakty

Instytut Na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris przygotował spot, w którym przypomina, z czym wiąże się sama procedura in vitro oraz jakie konsekwencje, również prawne, niesie ze sobą rządowy projekt, który w czwartek będzie głosowany w Sejmie. Oto, jaki los chcą zgotować dzieciom posłowie koalicji PO-PSL.

Najmniejszy uratowany wcześniak w Polsce

Krakowskim lekarzom udało się uratować najmniejszego wcześniaka w historii polskiej neonatologii. Ksawery ważył zaledwie 390 gramów. Urodził się w pod koniec stycznia tego roku, w 25 tygodniu ciąży. W poniedziałek wraz z rodzicami opuścił Oddział Neonatologiczny Szpitala Ujastek w Krakowie.

Mama Ksawerego trafiła zimą do szpitala z nadciśnieniem tętniczym i infekcją układu moczowego. Lekarze zdecydowali, aby przerwać bliźniaczą ciążę i zrobić cesarskie cięcie. Jak wspomina dr Beata Rzepecka-Węglarz, ordynator oddziału neonatologicznego szpitala Ujastek w Krakowie: „nie było innego wyjścia, choć to była trudna decyzja”. Ksawery urodził się pod koniec stycznia jako bliźniak z wagą 390 g. Jego siostra, z wagą urodzeniową 569 g, żyła tylko przez 29 dni.

Noworodek urodził się z cechami skrajnego wcześniactwa. Miał zarośnięte szpary powiekowe oraz głęboką hypotrofię czyli nieprawidłowo mały wzrost ciała. Przez 60 dni wentylowany był mechanicznie, a następnie wspomaganie oddechu prowadzone było w systemie nCPAP. Według informacji przekazanych przez Oddział Neonatologiczny Szpitala Ujastek w Krakowie, chłopiec spędził tam 148 dób. Noworodek konsultowany był m.in. kardiologicznie, okulistycznie, neurologopedycznie i chirurgicznie. Chłopiec przeszedł specjalną kurację lekami przyspieszającymi dojrzewanie organizmu, dostawał sterydy, kofeinę i leki wzmacniające układ oddechowy.

Dziś po sześciu miesiącach życia, Ksawery waży 3310 gramów, czyli osiem razy więcej niż w momencie urodzenia, ale to tyle, ile ważą dzieci w 36 tygodniu ciąży. Tymczasem Ksawery ma już prawie sześć miesięcy.

Przed rodzicami i lekarzami kolejne wyzwanie – miesiące obserwacji, badań i rehabilitacji, aby Ksawery mógł w przyszłości jak najlepiej funkcjonować.

„On jest najmniejszym uratowanym wcześniakiem w historii polskiej neonatologii. Doprowadziliśmy go do pewnego momentu. Teraz musimy obserwować i walczyć dalej” – mówi dr Rzepecka-Węglarz, ordynator Oddziału Neonatologicznego Szpitala Ujastek.

Neonatolodzy podkreślają, że dzieci, które przychodzą na świat przed 37 tygodniem ciąży bywają obciążone powikłaniami wcześniactwa, od okulistycznych i neurologicznych po poważną niepełnosprawność ruchową i intelektualną. Jednak przy właściwej opiece często wyrównują różnice rozwojowe i doganiają swoich rówieśników urodzonych o czasie.

JB
Źródło: Dziennik Polski, radiokrakow.pl

Homo – adopcje w polskim prawie?

Już w przyszłym tygodniu koalicja rządząca wraz z lewicą może przegłosować rządowy projekt ustawy legalizującej „in vitro”. Projekt ten realizuje m.in. wspieranie „gejowskiego rodzicielstwa” oraz promowanie dostępności surogacji dla par gejowskich.

Koalicja rządząca wraz z lewicą może w przyszłym tygodniu, 25 lub 26 czerwca przegłosować rządowy projekt ustawy legalizującej „in vitro”, który w ostatnim rozdziale, w art. 91 pkt 3 przewiduje wprowadzenie do kodeksu rodzinnego i opiekuńczego możliwości uzyskania statusu prawnego ojca mężczyźnie względem obcego mu dziecka poczętego „in vitro”. W tym celu wystarczy, by matka surogatka nosząca ciążę z dzieckiem poczętym „in vitro” oświadczyła, że będzie on ojcem dziecka. Do uznania ojcostwa dziecka poczętego wskutek zabiegu sztucznego zapłodnienia wystarczy złożenie przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego dwóch oświadczeń. Jedno to oświadczenie matki surogatki, drugie zaś to oświadczenie mężczyzny, którego wskaże ona jako ojca.

Platformie się spieszy i nie zwraca uwagi na krytyczne uwagi Sądu Najwyższego dotyczące ustawy o „in vitro” i na siłę przepycha swój projekt w Sejmie:

„Rządowy projekt legalizujący metodę zapłodnienia pozaustrojowego narusza normatywny model rodziny oraz zasadę dobra dziecka” — podkreślił Sąd Najwyższy.

I dodaje, że ten projekt: „pozostawia wykreowanie rodzinnego stosunku prawnego ojcostwa pomiędzy osobami obcymi poza wszelką kontrolą”.

Sąd Najwyższy w swej opinii wzywał Sejm do poważnego przemyślenia tego, czy rzeczywiście chce wprowadzać rozwiązanie kreujące: „stosunek ojcowski mężczyzny, od którego dziecko nie pochodzi, który nie jest mężem matki w przypadku urodzenia dziecka wskutek zastosowania procedury medycznie wspomaganej prokreacji”.

Sąd Najwyższy wskazuje też szereg nieprawidłowości natury legislacyjnej. Zaznacza, że projekt tworzy regulacje pozorne i poświęcony jest głównie metodom, które zasadniczo nie mają charakteru terapeutycznego, tzn. nie usuwają problemu niepłodności.

Jak podaje Ordo Iuris w praktyce ten projekt umożliwi uzyskanie prawnego statusu ojca mężczyźnie, który nie jest genetycznie spokrewniony z dzieckiem, tylko na podstawie oświadczenia kobiety, którego prawdziwości nie sposób będzie zweryfikować. Jeśli ten projekt zostanie w przyszłym tygodniu uchwalony i wejdzie w życie, nic nie będzie stało na przeszkodzie, ażeby również mężczyzna niebędący partnerem matki mógł zostać przez nią uznany za ojca. W ten sposób tylnymi drzwiami wprowadza się do polskiego porządku prawnego instytucję macierzyństwa zastępczego (surogacji). Homoseksualiści zyskają bowiem prawne narzędzie pozwalające im na wytworzenie stosunku pokrewieństwa między nimi, a dzieckiem matki-surogatki. Wystarczy, że złoży ona oświadczenie uznające danego homoseksualistę za ojca dziecka.

Stworzenie przepisu umożliwiającego rozwój biznesu surogacyjnego i adoptowanie dzieci z „in vitro” przez obcego mężczyznę stanowi drastyczne pogwałcenie zasady ochrony godności. Surogacja oznacza bowiem de facto przyzwolenie na handel ludźmi.

JB
Źródło: wPolityce.pl, Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris: http://www.ordoiuris.pl/adopcja-dla-homoseksualistow-juz-wkrotce-w-prawie-polskim,3623,i.html

„Nadzieja na dziecko, czyli cala prawda o naprotechnologii”

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka i Redakcja Tygodnika Rodzin Katolickich „Źródło” polecają książkę „Nadzieja na dziecko, czyli cala prawda o naprotechnologii”

Bezskutecznie staracie się o dziecko?

Lekarz powiedział wam, że nie ma innej rady, jak tylko metoda in vitro? A jeśli nie chcecie jej stosować? Czy to znaczy, że nie macie już żadnych szans? Nie wszystko stracone!

Jest jeszcze naprotechnologia. To gałąź medycyny, która w sposób naturalny umożliwia poczęcie dziecka. Nadzwyczaj skuteczna, przyjazna kobiecie, współpracująca z jej naturalnym cyklem rozrodczym, a przy tym minimalizująca skutki uboczne. Jej twórcą jest amerykański lekarz, prof. Thomas Hilgers. Wieloletnia praktyka lekarska profesora Hilgersa i wielu innych lekarzy ginekologów dowiodła, że większość rzekomo bezpłodnych par jest źle diagnozowana. Naprotechnologia jest metodą szukania prawdziwych przyczyn niepłodności, daje parze szansę na rzeczywiste leczenie, a następnie na poczęcie dziecka w sposób naturalny.

Kiedy naprotechnologia daje świetne wyniki a w jakich przypadkach zawodzi? Na czym właściwie polega? Co to jest cykl naprotechnologiczny? Dlaczego warto stosować naprotechnologię, nawet jeśli kobieta nie ma problemów z płodnością? O niemal wszystkim dowiecie się z tej książki. Resztę powiedzą wam specjaliści – instruktorzy i lekarze praktykujący naprotechnologię – których dane kontaktowe znajdziecie na końcu publikacji. Powodzenia!

Książkę polecają:

Premiera: 16 czerwca 2015 roku

Detale techniczne: Oprawa: miękka ze skrzydełkami | Ilość stron: 160 | EAN: 9788364095702 | Cena detaliczna: 24.90 zł (brutto)

Zamówienia:
Księgarnia Ludzi Myślących: tel. 22 836 54 45, www.xlm.pl
Wydawnictwo Fronda: www.wydawnictwofronda.pl

Fragment książki wydawnictwa Fronda
„Nadzieja na dziecko, czyli cala prawda o naprotechnologii”
Tomasz P. Terlikowski w rozmowie z prof. Thomasem W. Hilgersem

XX wiek to niewątpliwie w historii Kościoła czas szczególnego męczeństwa. Od rewolucji październikowej, przez komunistyczne i anarchistyczne rewolty w Hiszpanii czy masońskie rządy w Meksyku, aż po reżim narodowo-socjalistyczny w Niemczech – wszędzie tam, gdzie do władzy dochodzili zwolennicy postępu i nowoczesności (bo tak właśnie się oni określali), rozpoczynała się wielka rzeź chrześcijan. Mordowano ich w okrutny sposób, nie dlatego, że sprzeciwiali się polityce rządu, ale dlatego, że byli chrześcijanami. Kościół wielu z nich już wyniósł na ołtarze, procesy beatyfikacyjne czy kanonizacyjne innych wciąż jeszcze się toczą, a część z chrześcijańskich ofiar wielkich totalitaryzmów być może nigdy nie doczeka się procesu, choćby dlatego, że zginęli z bronią w ręku, chroniąc swoje domy, czy bliskich. Nie ma jednak wątpliwości, że każdy z tych, który zginął w imię Chrystusa, jest już świętym. Ale męczeństwo to przecież nie jedyna droga dla chrześcijanina. Większość z nas nie stanie nigdy wobec tak poważnego wyzwania. My jesteśmy wezwani do wierności w rzeczach drobnych, do odwagi pójścia pod prąd dominujących opinii, do sprzeciwu sumienia wobec tego, co myśli i co próbuje nam narzucić większość, a niekiedy władza. Takich „wyznawców” XX i XXI wiek także ma naprawdę wielu. Część z nich zasłużyła się oporem wobec nazizmu i komunizmu, inni walczyli o prawa obywatelskie dla czarnych w Stanach Zjednoczonych, a jeszcze inni stanęli w pierwszym rzędzie walczących o prawa każdej istoty ludzkiej do życia, o prawo kobiet do moralnej opieki zdrowotnej i wreszcie o godność medycyny. Jednym z takich „wyznawców”, którzy trwali w oporze wobec dominujących w medycynie, a niekiedy i Kościele opinii i trendów, jest niewątpliwie znakomity ginekolog Thomas W. Hilgers, twórca naprotechnologii. Ten amerykański lekarz, gdy większość jego kolegów sławiła aborcję, odmawiał jej wykonywania; gdy większość uznawała pigułkę antykoncepcyjną za największy dar, on wskazywał na jej dramatyczne dla zdrowia kobiet skutki; wreszcie gdy ogromna większość zachodnich katolików wieszała psy na bł. Pawle VI za encyklikę Humanae vitae, on z pasją młodego naukowca odpowiedział na wezwanie skierowane do lekarzy i ludzi nauki, by ci podjęli wysiłek wypracowania nauki zgodnej z wymogami moralności.

Trzeba mieć świadomość, że w latach 70., gdy Hilgers zaczynał działać, ani postawa pro-life, ani sprzeciw wobec aborcji, ani nawet wspieranie wewnątrz Kościoła, przynajmniej na Zachodzie, nauczania Pawła VI w sprawie antykoncepcji, wcale nie było czymś oczywistym. Ogromna większość teologów, nie wspominając już o zwyczajnych katolikach czy niewierzących lekarzach, uznawała takie postawy za szaleństwo, dowód braku nowoczesności i fanatyzmu religijnego. Hilgers wraz z żoną oraz najbliższymi współpracownikami stanęli jednak w obronie prawdy i zbudowali system opieki zdrowotnej nad kobietą, który nie tylko jest znakomitą odpowiedzią na aborcyjno-antykoncepcyjną degenerację ginekologii, ale zawiera w sobie także ogromny ładunek duchowości. Jest też w pewnym sensie teologią ciała św. Jana Pawła II przełożoną na język medycznej i psychofizycznej praktyki. Aby zrozumieć, jakiej wymagało to od Hilgersa odwagi i determinacji, warto zatrzymać się przez chwilę na specyfice czasów, w których przyszło mu żyć.