Grupa zaledwie 500 dawców nasienia to ojcowie ponad 6 tys. dzieci poczętych in vitro. Oficjalne dane statystyczne pozyskane z brytyjskich klinik rozrodu wspomaganego wprowadziły w zdumienie tak resort zdrowia, jak i opinię publiczną.
Każdy z panów jest ojcem przynajmniej 10 urodzonych dzieci, a 15 dawców uznano za ojców 20 lub więcej dzieci. Żaden z mężczyzn nie ma obowiązku ujawnienia dzieciom swojej tożsamości. Dopiero w 2005 r. wprowadzono ustawę, na mocy której dawca komórek rozrodczych musi przekazać dziecku swoje podstawowe dane. Jeśli zostanie o to poproszony.
„Tak zwani ‘super-ojcowie’ byli dla bezpłodnych par jedyną nadzieją” – brytyjski Urząd ds. Zapłodnienia i Embriologii Człowieka (HFEA) nie dopatrzył się przed laty konieczności zbierania danych identyfikujących dawców spermy. Teraz zachęca do dobrowolnego przekazania własnym dzieciom niezbędnych informacji o sobie, np. o stanie zdrowia.
Dawcy nasienia nie są prawnymi ojcami swoich biologicznych dzieci. Nie mają wobec nich żadnych praw, ani obowiązków. W teorii nasienie jednego dawcy można wykorzystać tylko w dziesięciu cyklach zapłodnienia in vitro. W praktyce bywa inaczej…
(Opracowanie na podstawie serwisu informacyjnego „Mail” – 08.04.2013 r.)
za: HLI