Córka byłego prezydenta USA Billa Clintona i Hilary Clinton – Chelsea Clinton obwieściła, że jest w ciąży ze swym pierwszym dzieckiem.
Amerykańscy obrońcy życia zaraz podchwycili deklarację córki Clintonów i dodali z sarkazmem – nie z „płodem” czy „grudką komórek” ale z „dzieckiem”.
Rzecz bowiem w tym, że Chelsea Clinton na co dzień jest zaangażowana w działalność proaborcyjną. W zeszłym roku lamentowała np. nad losem swej babci, że nie miała dostępu do usług świadczonych dziś przez aborcyjnego giganta Planned Parenthood.
Chelsea jest dziennikarką w NBC News. Pracuje także w Fundacji Clintonów i założonej przez Clintonów organizacji Globalna Inicjatywa. Instytucje te są zaangażowane w promowanie tzw. praw reprodukcyjnych dla kobiet, co oznacza promocję antykoncepcji i aborcji.
Deklaracja Chelsea Clinton pojawiła się 17 kwietnia br. podczas nowojorskiego spotkania poświęconego prawom kobiet: „Dziewczyny: rozmowa bez ograniczeń”, sponsorowanego przez Fundację Clintonów i Microsoft.
Córka Clintonów powiedziała: „Mark (Mazvinsky – mąż Chelsea – przyp red.) i ja jesteśmy bardzo podekscytowani faktem, że w tym roku urodzi się nasze pierwsze dziecko. Czuję się o wiele lepiej – niezależnie czy to jest dziewczynka czy chłopiec – ale że ona czy on będzie dorastać w świecie tak wielu silnych, młodych liderek. Dziękuję za inspirowanie mnie i dziękuję za inspirowanie przyszłych pokoleń, włączając w nie tego jednego, którego szczęśliwi powitamy w naszej rodzinie w tym roku”.
Amerykańscy życia masowo wytknęli kobiecie niekonsekwencję.
Chelsea mówi o dziecku, które nosi w sobie. A przecież jest zwolenniczką aborcji dla kobiet, a to oznacza, że jest zwolenniczką zabijania dzieci przed narodzeniem, a nie niszczenia „płodu” czy „grudki komórek”.
za: LifeNews.com