Znana feministka oświadczyła w programie „Tak czy nie”, że jest w ciąży i planuje dokonać aborcji…w wigilię Bożego Narodzenia.
Program – emitowany w Telewizji Polsat – poświęcony był projektowi zaostrzenia kar za aborcję. Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego chce bowiem zmienić brzmienie m.in. art. 152, par. 1 Kodeksu Karnego. Chodzi w nim o zastąpienie słowa „ciąża” wyrażeniem „dziecko poczęte” oraz wprowadzenie innego wymiaru kary za dokonanie aborcji. Gościem audycji obok Katarzyny Bratkowskiej był poseł Polski Razem Jacek Żalek, który popierał nowe rozwiązanie.
Bratkowska powtarzała w programie mity, że nie wiadomo, kiedy zaczyna się człowiek a także, że karanie za aborcję jest nieskuteczne. Pod koniec audycji Bratkowska dokonała szokującego wyznania, zwracając się do posła Żalka: „Jestem w ciąży i zamierzam ją przerwać. Bardzo proszę, żeby pan doniósł na mnie, żeby pan pilnował mnie i rozkazał mi rodzić. Niech pan mi powie: rozkazuję pani urodzić, będę nasyłał na panią policję i zostanie pani zmuszona, bo zakaz jest rozkazem”.
Na uwagę posła, że zapewne Bratkowska prowokuje, feministak odparła, iż może dać mu zaświadczenie.
Swoją deklarację powtórzyła w rozmowie z serwisem naTemat: „24 grudnia, czyli w wigilię żeby było weselej, zamierzam przerwać ciążę, a jest bardzo wiele sposobów abym to zrobiła. Mogę połknąć jakąś substancję, mogę to zrobić „przez nieuwagę”, mogę się potknąć i spaść z czegoś, mogę wziąć za gorącą kąpiel, mogę wziąć środki przeczyszczające itd. W każdym razie 24 grudnia zamierzam przerwać ciążę”.
Później tłumaczyła, że w rzeczywistości chodziło jej o „ciążę polityczną”. A jej szokująca wypowiedź miała być wyrazem sprzeciwu wobec zakazu aborcji i zmianom w Kodeksie Karnym. Na Bratkowską posypały się głosy krytyki nie tylko ze strony prolife, ale także z jej feministycznego środowiska.