Do 2060 r. liczba Polaków zmniejszy się o 5 mln – szacuje europejskie biuro statystyczne Eurostat.Na dramatyczną sytuację ludnościową naszego kraju wskazują też demografowie z Uniwersytetu Łódzkiego, którzy opracowali specjalny raport.
„Wszędzie jest bardzo źle, w każdym regionie” – powiedział dr Piotr Szukalski z łódzkiej uczelni, komentując postępujący proces wyludnienia Polski. Proces ten dotyka każdego województwa.
Naukowcy przypominają, że aby powstrzymać tragiczną sytuację, przeciętna Polka musiałby urodzić co najmniej 2 dzieci. Dziś na kobietę w wieku rozrodczym przypada ok. 1,3 dziecka.
Na początku lat 90-ych współczynnik dzietności wynosił ponad 2. Wraz ze zmianami społeczno-polityczno-obyczajowymi znacznie zmalał. Najgorzej jest w województwie opolskim. Tam współczynnik dzietności wynosi przeciętnie 1,1 – 1,29.
Bardzo źle jest również w Zachodniopomorskim, Lubuskiem, na Dolnym Śląsku, Śląsku, Podkarpaciu, Podlasiu.
Z tych regionów – dotkniętych najbardziej biedą i bezrobociem – pochodzi najwięcej emigrantów. „A że emigrują głównie młodzi, to nie ma komu rodzić dzieci” – stwierdziła prof. Krystyna Iglicka, demograf i wiceprzewodnicząca Polski Razem.
Najlepiej pod względem dzietności jest w regionach najlepiej rozwiniętych gospodarczo, np. na Mazowszu, Wielkopolsce, Małopolsce.
Piotr Szukalski wskazuje jednocześnie na pewne wyjątkowe rejony Polski: „Są takie trzy powiaty w Polsce: nowosądecki, wejherowski i pucki, gdzie dzieci przybywa. Są to miejsca oddalone od dużych aglomeracji, mają największy odsetek osób mieszkających w pobliżu swojego miejsca urodzenia. A silne w tym regionie więzi rodzinne sprzyjają decyzjom o kolejnym dziecku”.
za: rp.pl