Kolejny raz głos społeczeństwa i dobro obywateli zostało zignorowane. Udający katolika, Bronisław Komorowski podpisał ustawę pozwalającą na ratyfikowanie genderowej konwencji.
Bronisław Komorowski niczego złego nie widzi, żadnych zagrożeń jakie płyną z forsowania w naszym kraju ideologii gender – „Konia z rzędem temu, kto wskaże negatywne skutki genderyzmu”- stwierdził prezydent. Jak widać nie zapoznał się z rzeczową i wyczerpującą argumentacją przeciwników ratyfikacji, którzy od miesięcy przytaczają setki zdroworozsądkowych argumentów.
Bronisław Komorowski nie dostrzegł także niebezpieczeństwa jakie płynie ze sformułowań zawartych w konwencji, które za największe źródło przemocy, wskazują rodzinę „Język konwencji antyprzemocowej nie ma znaczenia”- stwierdził prezydent.
Konwencja została poddana dokładnej analizie przez prof. Kazimierza Koraba. Wyjaśnia, że konwencja jawi się jako niebezpieczna dla obywateli. Napisana językiem nakazów i zakazów, począwszy już od jej wstępu poprzez liczne sformułowania takie jak „wszyscy”, „wszędzie”, „zawsze”, nie zostawia żadnego pola dla interpretacji konkretnego czynu i redukuje wolność do zera. Z punktu widzenia prawnego powinna zostać zdyskwalifikowana. Konwencja nie definiuje precyzyjnie tego czym jest przemoc wobec kobiet i otwiera furtkę nieskończonym nadużyciom prawnym.
Prezydent także nie zgłosił tego groźnego dokumentu do trybunału konstytucyjnego, który zbadałby jego zgodność z polską ustawą zasadniczą, ponieważ jak stwierdził – „Nie widzę problemu ewentualnej niekonstytucyjności”.
Zdaniem Andrzeja Dudy obecny prezydent spotkał się z silną falą krytyki środowisk szeroko pojętej prawicy, a także środowisk politycznych i naukowych – „Ma problem, dlatego, że – jak myślę – nie bardzo wie, co zrobić w tej sytuacji, w którą wpuścił go w jakimś stopniu rząd PO, partii, która, jak by nie było, go popiera, co też pokazuje, że u nich nie wszystko dobrze wygląda” – powiedział Duda w rozmowie z „Radiem Maryja”.
Kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Polski, Andrzej Duda powiedział – „…apelowałem do pana prezydenta, żeby tej konwencji nie ratyfikował, bo uważam iż jest to konwencja szkodliwa dla naszego społeczeństwa, naszego systemu wartości i dla pewnego kształtu państwa polskiego, dla naszej tradycji ukształtowanej przez 1000 lat. Ta ustawa niesie za sobą sprzeczne wzorce”.
Bronisław Komorowski konwencję podpisał i tym pokazał, że ma w głębokim poważaniu głos polskiego społeczeństwa, a także opinię Kościoła. Oznacza to, że postrzeganie prezydenta Komorowskiego jako strażnika wartości konserwatywnych i obrońcę rodziny można włożyć między bajki.
Joanna Banasik
Źródło: fronda.pl, wPolityce.pl