Jest rzeczą powszechną znaną, że środowiska opowiadające się za legalizacją aborcji stosują słownictwo, które ma niejako „ukryć” tego, kto poddawany jest aborcji.
Spotkać można określenie, że to np. „zlepek komórek” czy wręcz pogardliwe „glut”. Wyrażenia tego rodzaju mają na celu odebrać człowieczeństwo dziecku w okresie prenatalnym. I w konsekwencji przekazać komunikat: w aborcji nie ginie człowiek tylko coś… nieokreślonego.
W mediach, które optują za legalizacją aborcji stosowane jest bardzo często słowo „płód”, np. praktyka tego rodzaju występuje w Gazecie Wyborczej. Nie „dziecko poczęte”, nie „dziecko nienarodzone” ale właśnie „płód”.
To jest wyrażenie stosowane w medycynie. Skądinąd poprawne, ale tylko wtedy, gdy nie stoi za nim w świadomości owa nieokreśloność, owa dehumanizacja dziecka rozwijającego się w łonie kobiety. Podobnie jest ze słowem „ciąża”.
Łatwiej domagać się aborcji „płodu” niż „dziecko nienarodzonego”. Łatwiej domagać się prawa do przerwania „ciąży” niż przerwania życia „dziecka poczętego”.
„Płód” czy „ciąża” są w tym dyskursie nieokreślone, nie wiadomo czy mają ludzki status. Zwolennicy aborcji, którzy je nagminnie stosują, usiłują przekonać, że nie zabijamy człowieka przed narodzeniem, ale coś w przedludzkiej formie życia, więc… nie ma problemu; dlaczego tego zabraniać…
W tym kontekście z nieskrywaną satysfakcją i zadziwieniem należy odnotować, że Gazeta Wyborcza w wydaniu z 11 czerwca 2014, s. 21 użyła wyrażenia „nienarodzone dzieci”. Stało się tak w tekście na temat wpływu telefonów komórkowych na płodność mężczyzn.
Gazeta opisuje tam kampanię w Stanach Zjednoczonych, zachęcającą do ograniczenia przez kobiety w ciąży używania komórek i urządzeń z bezprzewodowym internetem wi-fi (np. laptopów). A dlaczego ta kampania skierowana jest do kobiet? Gazeta opisuje: „To ma chronić je oraz ich nienarodzone dzieci przed zgubnym wpływem promieniowania elektromagnetycznego”.
Bingo Gazeto Wyborcza! Tak jest – to „coś”, co kobieta nosi pod sercem i co ma być chronione, także przez prawo, to…. dziecko nienarodzone.
Gazeto Wyborcza prosimy częściej. Niech na twych łamach przynajmniej z taką samą częstotliwością jak słowo „płód” występuje wyrażenie „dziecko nienarodzone”.
Dariusz Hybel