W kanadyjskiej prowincji Ontario trwa wielka akcja uświadamiająca matki w ciąży, że alkohol szkodzi ich dzieciom.
Prowadzi ją Liquor Control Board of Ontario – korporacja publiczna zarządzana i kontrolowana przez lokalny rząd tej kanadyjskiej prowincji. Organizacja odpowiada za sprzedaż i dystrybucję napojów alkoholowych w regionie.
Na kampanię składają się bilbordy, plakaty, projekcje video. Wszystko po to, by przestrzec kobiety i nie dopuścić do powstania u dziecka w okresie prenatalnym zespołu chorobowego, który nazywa się: alkoholowy zespół pourazowy (FAS – Fetal Alcohol Syndrome).
Ale jak zauważa kanadyjski obrońca życia Mike Schouten akcja, której patronuje rząd, charakteryzuje się ogromną niekonsekwencją. Z jednej strony rząd troszczy się o zdrowie dzieci w okresie prenatalnym (i dobrze), z drugiej – dziecko może być zabite w Ontario w aborcji z najbardziej błahego powodu. I nie stanowi to dla rządu najmniejszego problemu.
Schouten wskazuje na podwójne standardy. Kiedy obrońcy życia postulują objęcie opieką prawną dzieci w okresie prenatalnym są oskarżani o naruszenie praw kobiet i zamach na autonomię ich ciał. Ale kiedy kobieta sięga po alkohol, nikt nie podnosi tego argumentu, lecz spotyka się ona ze społecznym piętnowaniem jako zaniedbująca swe obowiązki matka.
Oto jaskrawy dysonans poznawczo-moralny nie tylko w społeczności Ontario. Obrońca życia dodaje: „Chcesz zabić swoje dziecko przed narodzeniem? Żaden problem. Jeszcze zapłacimy za to. Ale nie waż się sięgnąć po alkohol, kiedy jesteś w ciąży”. No bo… to szkodzi twemu dziecku…
Aż chce się zapytać ironicznie: jasne, picie przez matkę alkoholu w ciąży szkodzi dziecku, a… aborcja to mu nie szkodzi?
za: LifeNews.com