Shanon Skinner myślała, że jest w ósmym miesiącu ciąży, gdy poddała się aborcji.
Ze swoim partnerem – Anthonym Huntem miała już 4-letnie potomstwo. Młodzi rodzice uważali, że już z jednym dzieckiem mają wystarczająco dużo problemów. Zdecydowali się więc na aborcję drugiego.
Po dokonaniu zabiegu, Skinner dalej odczuwała poranne nudności i czuła ruchy dziecka w swym łonie. Udała się na konsultację z lekarzem. Ten zapewnił ją, że ruchy stanowią tylko efekt po-aborcyjny.
Sytuacja się jednak powtarzała i nie dawała spokoju kobiecie. Po pewnym czasie zrobiła test – okazało się, że w rzeczywistości jest w piątym miesiącu ciąży. Para tym razem zmieniła zdanie i zdecydowała się przyjąć dziecko.
Dziewczynka – Amelia urodziła się poprzez cesarskie cięcie 1 maja 2014 r. Shanon Skinner nie może teraz wyjść z zadziwienia, patrząc na córkę: „Naprawdę miało jej tu nie być, ale jest. Nie chciałabym, by było inaczej”.
Wygląda na to, że środki aborcyjne, które zażyła matka, nie wyrządziły maleństwo żadnej szkody. Obawy jednak pozostały, bo pewne negatywne skutki mogą się objawić po czasie. Lekarze twierdzą, że potrzeba co najmniej czterech lat, by to stwierdzić.
W wywiadzie dla the London Daily Mail matka powiedziała: „Nazywamy ją naszym cudownym dzieckiem, ponieważ nie wiemy właściwie, jak ono przeżyło. Musiało rzeczywiście bardzo chcieć tu być”.
Odnosząc się do zabiegu aborcji, powiedziała: „Przez długi czas byłam dręczona wyrzutami, ale teraz czuję po prostu ulgę”.
Shanon zapewniła też o bezwarunkowej miłości do córki „Chcę wierzyć, że ma się ona doskonale. Moja intuicja podpowiada, że wszystko będzie dobrze i to będzie kolejny cud. Ale nawet jeśli będą jakieś problemy zdrowotne, nasza miłość do niej się nie zmieni”.
za: LifeNews.com