Ogłoszony przez Ministerstwo Zdrowia projekt ustawy o leczeniu niepłodności w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z leczeniem tej choroby. Celem rządu – zauważa Marcin Przeciszewski z KAI – jest „legalizacja obecnego – działającego poza prawem – przemysłu in vitro oraz wsparcie go pieniędzmi publicznymi”.
Projekt został przekazany do konsultacji społecznych. Uwagi do projektu można zgłaszać do 18 sierpnia 2014 r. I co znamienne ministerstwo zaprosiło do konsultacji 26 podmiotów – organizacje feministyczne i stowarzyszenia domagające się nieograniczonego dostępu do in vitro. Nie została natomiast zaproszona żadna organizacja pro-life czy pro-rodzinna.
Przeciszewski stwierdza: „Nie jest to projekt ustawy, której zadaniem byłoby zbudowanie w Polsce kompleksowego i skutecznego systemu leczenia niepłodności, będącej, jak się wydaje, chorobą cywilizacyjną. O leczeniu niepłodności jest tam mowa wyłącznie raz w art. 6, gdzie wymienione są takie jego składniki jak: poradnictwo, diagnozowanie przyczyn, zachowawcze leczenie farmakologiczne, leczenie chirurgiczne, procedura medycznie wspomaganej prokreacji, w tym zapłodnienie pozaustrojowe oraz zabezpieczenie płodności na przyszłość. Niestety jednak w kolejnych kilkudziesięciu artykułach projektu jest mowa wyłącznie o zasadach regulujących sztuczne zapłodnienie, w tym znaną procedurę in vitro i oczywiście diagnostykę przedimplantacyjną”.
Ministerstwo Zdrowia chce stworzyć w Polsce koncesjonowane przez siebie „centra leczenia niepłodności”. W rzeczywistości byłyby to ośrodki dokonujące sztucznego zapłodnienia. Przy opisie „centrów” pojawiają zagadnienia banku komórek rozrodczych i zarodków, regulacje dotyczące metody pobierania komórek rozrodczych, tworzenia zarodków, ich wszczepiania i przechowywania, a także kryteriów, które mają spełniać dawcy i biorcy.
Przeciszewski podkreśla: „Nigdzie nie jest wymieniona np. lista specjalistów, których zadaniem miałoby być leczenie przypadków niepłodności, a wśród przewidzianych zabiegów jest mowa tylko o tych, które związane są bezpośrednio czy pośrednio z procedurą in vitro”.
Trudno nie zauważyć, że projekt ustawy w rzeczywistości reguluje działające od lat prywatne kliniki in vitro (ze względu na lukę prawną nie są one objęte żadnymi ustaleniami). Zostaną one objęte wsparciem ze strony państwa i… kieszeni podatnika. Zabiegi będą finansowane w ramach kontraktów z NFZ.
Projekt nie zawiera ograniczeń jeśli chodzi o dostępność in vitro. Będą mogły skorzystać z niego małżeństwa, osoby funkcjonujące w luźnych związkach czy żyjące samotnie. Projekt nie ustanawia żadnych ograniczeń wiekowych dla osób zgłaszających się do in vitro.
za: ekai.pl