Sprzeciw społeczny powstrzymał wrocławskich lekarzy przed odłączeniem 17-letniego Kamila od respiratora.
Chłopak trafił do Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. T. Marciniaka po wypadku samochodowym.
Lekarze stwierdzili u Kamila tzw. „śmierć mózgu” i podjęli decyzję o odłączeniu od aparatury podtrzymującej życie. Chcieli też przy okazji przejąć organy chłopaka w celach naukowych.
„Wyrok” miał być wykonany w poniedziałek (14 lipca br.) o 14:25. Protesty rodziny, przyjaciół i wielu innych osób spowodowały, że decyzja o odłączeniu od respiratora została odłożona.
Sprawą zainteresował się prof. Jan Talar, ceniony polski rehabilitant, który konsekwentnie głosi tezę, że nie istnieje zjawisko tzw. „śmierci mózgu”. Talar od lat jest znany z tego, że wybudza ludzi ze śpiączki w sytuacjach uznanych przez innych lekarzy za beznadziejne.
Na facebookowym profilu „Wybudzimy Kamila” znalazł się wpis: „Był prof. Talar. Powiedział, że Kamil jest na linii, a w którą stronę spadnie – zależy od Kamila. Nie odłączyli Kamila od aparatury podtrzymującej Jego życie. Jest Nadzieja, że przeżyje. Prof. Jan Talar Powiedział że gdy będzie problem, mamy do niego dzwonić i przyjedzie. Prof. Talar ciągle będzie śledził jego stan i leczenie . JESZCZE RAZ DZIĘKUJEMY PROFESOROWI JANOWI TALAROWI! DZIĘKUJEMY…”
Rodzina i przyjaciele Kamila non stop sprawują dyżury przy chłopaku. Wszystko po to, by nie dopuścić do ewentualnego odłączenia go od respiratora.
za: wpolityce.pl