Amerykańscy obrońcy życia wskazują na niechlubny rekord, który wydarzył się za prezydentury Baracka Obamy.
Obecny prezydent zostawi po sobie tragiczne dziedzictwo: „To powinno być epitafium tej administracji. W ciągu pięciu lat tej prezydentury więcej dzieci zostało zabitych w aborcji niż stworzono miejsc pracy” – wskazał Gary Bauer, szef grupy American Values, podczas przemówienia na konferencji Faith and Freedom Coalition, w Waszyngtonie 19 czerwca 2014.
Bauer był w przeszłości kandydatem na prezydenta USA, nominowanym w ramach Partii Republikańskiej. Jest od dawna zaangażowany w działalność pro-life.
Domaga się m.in. odcięcia aborcyjnego giganta – Planned Parenthood od publicznych pieniędzy.
„Tylko kilka innych rzeczy bardziej pasjonuje Baracka Obamę niż aborcja na żądanie” – dodał Bauer.
Liczby są wymowne. Około 1,2 mln dzieci zostało abortowanych w USA w 2008 r. (czyli ok. 100 tys. miesięcznie) – według danych opublikowanych przez pro-aborcyjny Instytut Guttmachera. Przyjmując, że ta liczba jest stała, przez ponad pięć i pół roku administracji Obamy, około 6, 6 milionów dzieci zginęło w aborcji.
Jednocześnie według danych biura statystyk w Amerykańskim Departamencie Pracy liczba zatrudnionych osób w styczniu 2009, a wiec kiedy Obama inaugurował prezydenturę wynosiła – 142 152 000 osób. W maju 2014 było zatrudnionych 145 814 000 osób. To oznacza wzrost o 3 662 000 miejsc pracy.
Na dodatek w grupie abortowanych dzieci nieproporcjonalnie dużo znajduje się Afro-Amerykanów. To oni są wykorzystywani przez Planned Parenthod. „Prezydent USA powinien się wstydzić za to, co robi dl aspołeczności czarnych” – pokreślił Bauer.
za: LifeNews.com