Ministerstwo sprawiedliwości i ministerstwo zdrowia przygotowują projekt ustawy dotyczącej zmiany płci. Trwają w tej sprawie społeczne konsultacje.
Autorzy ustawy z jednej strony chcą ułatwić zmianę płci, z drugiej – uregulować sytuację prawną osób, które taką zmianę dokonały.
Podstawą zmiany płci byłoby orzeczenie medyczne potwierdzające zaburzenie tożsamości płciowej jednostki. Dokumentację na ten temat weryfikowałaby trzyosobowa komisja złożona z psychologa, psychiatry i seksuologa.
To zaś stałoby się podstawą decyzji administracyjnej, którą potwierdzałby sąd orzekając o formalnej zmianie płci.
To z kolei pociągałoby szereg innych zmian: korektę aktu urodzenia, uzyskanie pełnego „statusu prawnego związanego z nową płcią”, operację chirurgiczną (usunięcie narządów płciowych, chirurgia plastyczna).
Projekt ustawy ma także podjąć sprawę zawarcia „małżeństwa”, przez osobą, która zmieniła płeć.
Ocenia się, że z procedury zmiany płci mogłoby skorzystać ok. 200 osób rocznie. Koszty: badania wstępne – ok. 3 tys. zł, „przemiana” mężczyzny w kobietę – 15 tys. zł, „przemiana” kobiety w mężczyznę – 45 tys. zł.
Dr Joanna Banasiuk z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris” tak komentuje zamierzenia rządu:
„Pomysł, żeby kształtować stan cywilny pod dyktando subiektywnych przekonań osób cierpiących na zaburzenia znajdujące się na liście międzynarodowej klasyfikacji chorób, jest co najmniej kontrowersyjny. Tym bardziej że jak wynika ze szwedzkich badań przeprowadzonych w Karolinska Institutet, obejmujących 324 osoby transseksualne przebadane w ciągu trzech dekad (1973-2003), po przeprowadzeniu procedury tzw. zmiany płci obserwuje się wśród osób jej poddanych wyraźnie większą śmiertelność. Wykazują one poważnie zwiększoną podatność na zachowania samobójcze i choroby psychiczne niż reszta populacji” – komentuje
za: pch24.pl